Mateusz Czunkiewicz: Głównym założeniem mojej zmiany jest podbicie piłki

Lotos Trefl Gdańsk przegrał po tie-breaku z Asseco Resovią Rzeszów. Stałą zmianą w ekipie gości jest wejście Mateusza Czunkiewicza. - Głównym założeniem tej zmiany jest podbicie piłki - mówi.

Kluczowym elementem piątkowego pojedynku była zagrywka. W decydujących momentach robiła ona różnicę na korzyść obydwu zespołów. - Dużą rolę w tym meczu odgrywał serwis. Był on silny i punktowy zarówno po stronie naszej, jak i Rzeszowa. Jak jest zagrywka, to znacznie trudniej wyprowadza się atak, będąc odrzuconym od siatki. To ułatwia grę przeciwnikowi - mówi Mateusz Czunkiewicz.

[ad=rectangle]

W czwartym trenerzy mieli obiekcje do decyzji sędziowskich. Czy dyskusje z arbitrami przeszkodziły w dalszej grze? - Sędzia nie wybił nas z rytmu. Takie zawirowania dodają motywacji, żeby odpowiedzieć na boisku na jego ewentualny błąd. Trzeba pokazać energię i pobudzić się, aby to nie sędziowie wpływali na mecz, ale zawodnicy - przyznaje 18-latek.

- Jedziemy do Rzeszowa pokazać swoją dobrą grę - mówi Czunkiewicz
- Jedziemy do Rzeszowa pokazać swoją dobrą grę - mówi Czunkiewicz

Kolejne spotkanie odbędzie się nad Wisłokiem. Ostatnim pogromcą Asseco Resovii Rzeszów na Podpromiu w rozgrywkach ligowych był Cuprum Lubin w grudniu ubiegłego roku. - Chcemy walczyć i tyle. Osiągnęliśmy już swój cel i jesteśmy z tego bardzo szczęśliwi. Jak się uda, to się uda. My możemy, a Resovia musi. Jedziemy do Rzeszowa pokazać swoją dobrą grę. Jak wyjdzie, to wyjdzie - oznajmia "Czunek", który w tym sezonie często pojawia się na placu gry zadaniowo. - Głównym założeniem tej zmiany jest podbicie piłki. Nie mam za dużo okazji do tego, bo mało ataków idzie w moją strefę. Przed obroną jest jednak zagrywka i tym staram się także utrudnić przeciwnikom wyprowadzenie akcji - wyjaśnia.

Wychowanek Lotosu Trefla Gdańsk na pewno pozostanie w klubie na przyszły sezon. - Zostaję w Gdańsku. Mam nadzieję, że będę miał okazję pokazać się na boisku jako libero. Chcę grać w lidze na swojej pozycji - kończy Mateusz Czunkiewicz.

Komentarze (0)