Amerykanie przyjechali na pojedynki do Tauron Areny Kraków w roli faworyta. Podopieczni Johna Sperawa znaleźli patent na wygrywanie z reprezentacją Polski, potwierdzając to podczas tegorocznej edycji Ligi Światowej oraz mistrzostw świata, które we wrześniu zeszłego roku odbyły się w Polsce.
[ad=rectangle]
O ile w piątkowym spotkaniu Biało-Czerwoni zdołali wydrzeć kadrze Stanów Zjednoczonych zwycięstwo sprzed nosa, w drugim meczu nie było już tak łatwo. Reprezentacja USA od początku pojedynku narzuciła swoje tempo gry, wyraźnie dominując nad Polakami. Ostatecznie batalia zakończyła się w czterech setach, bowiem drużyna prowadzona przez Stephane'a Antigę przebudziła się w trzeciej partii. - Moim zdaniem to była naprawdę zacięta walka. Rozpoczęliśmy ją bardzo dobrze, grając w pierwszych dwóch setach świetnie w obronie oraz bloku. Polacy zaczęli prezentować niezłą dyspozycję od trzeciej odsłony. Prawie udało im się zwyciężyć dwie partie z rzędu. Kilka ważnych punktów w końcówce meczu pozwoliło nam cieszyć się ze zwycięstwa - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl atakujący, Murphy Troy.
Kadra Polski była bardzo blisko doprowadzenia w sobotę do tie-breaka, jednak Amerykanie zdołali odrobić pięć "oczek" przewagi tuż po drugiej przerwie technicznej. Znakomity zryw reprezentantów Stanów Zjednoczonych pozwolił im triumfować w meczu, a jednocześnie zająć pierwsze miejsce w grupie B. - Wydaje mi się, że jednym z czynników, który wpłynął na nas w trzecim secie, była właśnie utrata koncentracji. Oczywiście reprezentacja Polski również poprawiła swoją grę w wielu elementach. Gospodarze zdecydowanie wzmocnili swoją moc w polu serwisowym, a wtedy naprawdę trudno ich zatrzymać. Dłużej od nas wchodzili w sobotni pojedynek, ale z akcji na akcję grali coraz lepiej - dodawał.
Zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk otrzymał szansę gry w sobotnim pojedynku. Atakujący zdobył czternaście punktów, notując 43 proc. skuteczności w ataku. Oprócz niego w wyjściowym składzie USA znalazło się kilku innych graczy, którzy do tej pory prezentowali się na parkiecie w dużo mniejszym wymiarze czasowym. Wśród nich był między innymi Thomas Jaeschke, uznany później najlepszym siatkarzem meczu. - Liga Światowa pokazuje, że mamy silny zespół. Pomimo tego, że gramy w innym zestawieniu, z innymi zawodnikami, to wciąż możemy zwyciężać. W naszej drużynie każdy może na każdego liczyć, a do tego świetnie się uzupełniamy. Tym samym rywalizacja wewnątrz grupy wyraźnie się zaostrza, co sprzyja podnoszeniu swojej jakości w poszczególnych pojedynkach - podkreślał Troy.
Amerykańska ekipa udział w Final Six miała już zapewniony, dlatego wielu ekspertów zastanawiało się, czy do spotkań w Polsce podopieczni Johna Sperawa podejdą w pełni skoncentrowani. - Nie kalkulowaliśmy czy opłaca nam się wygrana w Krakowie. Staraliśmy się zwyciężyć obydwa pojedynki z reprezentacją Polski, jednak w piątek nasi przeciwnicy byli nieco lepsi od nas - ucinał spekulacje jeden z najlepszych zawodników minionego sezonu PlusLigi.
Z bilansem jednego zwycięstwa oraz jednej porażki Amerykanie opuścili Kraków. Atakujący nie omieszkał pochwalić również polskich kibiców. - Uwielbiam grać w Polsce. Spędziłem rok w PlusLidze i zawsze miło wraca mi się do tego kraju. Atmosfera na trybunach oraz polscy kibice to jest to, co kocham. Warto zauważyć, że jesteśmy jedynym zespołem, który zdołał zwyciężyć w waszym kraju podczas tegorocznej edycji Ligi Światowej. To naprawdę bardzo dobry rezultat i świadczy, jak trudno jest wygrać na terenie przeciwnika - komplementował fanów 26-latek.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)