W sobotę Pomarańczowe dość gładko, bo bez straty seta, pokonały reprezentację Czech, choć w trzeciej partii podopieczne Carlo Parisiego postawiły bardzo trudne warunki i mogły doprowadzić do czwartej odsłony.
[ad=rectangle]
- Myślę, że po 10-minutowej przerwie Czeszki zagrały znacznie bardziej agresywnie. Postawiły wszystko na jedną kartę i mało brakowało, a przedłużyłyby ten półfinał. Bardzo mocno przyczyniła się do tego Helena Havelkova. Musiałyśmy ją zatrzymać i na szczęście nam się to udało - powiedziała Robin De Kruijf.
Na turniej finałowy II dywizji World Grand Prix reprezentacja Holandii przyjechała w roli faworyta. Wskazuje na to choćby bilans po fazie interkontynentalnej, w której drużyna prowadzona przez Giovanniego Guidettiego wygrała wszystkie sześć spotkań.
- Chciałybyśmy być najsilniejsze spośród tej czwórki, ale każdy zespół, który przyjechał do Lublina zasłużył na to i chciał znaleźć się w pierwszej dywizji. Nawet jeśli ktoś stawia nas w roli faworytek do awansu, musimy to potwierdzić na boisku. Oczywiście przyjechałyśmy tu po wygraną i zamierzamy zrobić wszystko, by tego dokonać - przyznała holenderska środkowa.
W niedzielnym finale Holenderki zmierzą się z reprezentacją Polski, którą w fazie grupowej pokonały 3:0. Nasza rozmówczyni bardzo pozytywnie nastawia się na to spotkanie.
- Fajnie będzie zagrać z Polkami ze względu na to, że hala będzie wypełniona kibicami. W takich warunkach gra się przyjemniej, choć wiemy, że fani wspierać będą Biało-Czerwone. Dobrze się złożyło, że rozegrałyśmy z nimi dwa sparingi kilka dni temu, co pozwoliło nam trochę lepiej poznać ten zespół - oznajmiła zawodniczka tureckiego VakifBanku Stambuł.
Holenderki staną przed szansą znalezienia się w elicie po raz drugi z rzędu. Rok temu w finale w Koszalinie uległy reprezentacji Belgii. Jednakże de Kruijf studzi optymistyczne nastroje przed spotkaniem.
- Do finału przystąpimy tak samo jak do meczu półfinałowego. Teraz już nie ma czasu na poważne zmiany, czy trenowanie. Musimy bazować na tym, co do tej pory wypracowałyśmy. Wierzymy, że to wystarczy na pokonanie Polek. Nie mogłyśmy wcześniej za bardzo wybiegać w przyszłość, bo gdybyśmy nie pokonały Czeszek, nie mogłybyśmy myśleć o niedzielnym finale. Nastawiamy się na bardzo trudny mecz - zapowiadała siatkarka.