Czyta pan artykuły na swój temat?
- Raczej bardzo rzadko. Nie szukam na siłę informacji o sobie, bo jednak te dobre mogą szybko uderzyć do głowy, a złe mocno zdołować.
Innym nieodłącznym elementem życia sportowca są kontrole antydopingowe.
- Zdarzyło mi się to kilka razy w trakcie sezonu. Zostaliśmy choćby w ten sposób "powitani" po przyjeździe do pierwszego miasta w Japonii (Puchar Świata, Polacy nie awansowali na igrzyska, bo zajęli 3. miejsce – przyp. red.). Po długiej, autokarowej podróży z Osaki podeszło do nas sześciu panów i zabrało pięciu graczy na kontrolę. Niemiło ją wspominam, ponieważ były tak niskie drzwi do łazienek, że nawet ja uderzyłem głową w futrynę i rozciąłem sobie czoło. Cieknąca krew nie pomagała mi później w skupieniu się przy wykonywaniu czynności niezbędnych do wypełnienia podczas kontroli (śmiech).
A jak się zasypia po meczu, który kończy się w okolicach godziny 23 bądź później?
- Bardzo trudno. Szczególnie jeśli gramy przy naszych wspaniałych kibicach bądź w innych halach na świecie, w których jest bardzo głośno. Bez tabletek nasennych często trudno sobie poradzić i męczymy się do 3 bądź 4 nad ranem, a czasami nawet jeszcze dłużej.
Zatorski i jego reprezentacyjni koledzy nie mieli w ciągu ostatnich miesięcy wiele czasu na rozrywkę
Podczas długich turniejów zdarza się, że kadrowicze mają wolny dzień albo kilka godzin. Co wtedy najczęściej robią reprezentanci Polski?
- Całego dnia wolnego na turniejach nie mamy praktycznie nigdy, bo zawsze wówczas trenujemy, chyba że jesteśmy akurat w podróży. Często też zdarzają się wtedy analizy wideo. Jeśli już trafia się wolny czas, to przeważnie obowiązuje od śniadania do obiadu. Wtedy po prostu wychodzimy na spacer, żeby przewietrzyć się i odpocząć od ciągłego siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach. To jest nasza główna rozrywka.
W tym roku po raz pierwszy na dużych imprezach z kadrą przebywał Artur Szalpuk. Otrzymał on jakieś specjalne powitanie w zespole?
- U nas nie ma jakichś zwyczajów, jeśli chodzi o powitania. Czasami, za pozwoleniem trenera, debiutant postawi małe piwo. I to wszystko.
Przy okazji Mistrzostw Świata 2014 polska reprezentacja mogła korzystać z usług trenera mentalnego. Ta współpraca była kontynuowana również w tym roku?
- Nie, w tym roku nic takiego nie miało miejsca. W poprzednim sezonie odbyliśmy kilka takich spotkań. Ja tylko jedno. Byli jednak zawodnicy, którzy korzystali z tych usług częściej.
Ile jest prawdy w zdaniu: "każdy siatkarz musi być sam sobie psychologiem"?
- Dużo. Czasami trudno jest znieść presję, ale jeszcze trudniej poradzić sobie z długą rozłąką i ciągłym przesiadywaniem na wyjazdach. Od tego mamy jednak siebie nawzajem, żeby wówczas ze sobą rozmawiać i wspólnie się motywować.