- Dziennikarze mieli obawy, ale my byliśmy spokojni o Michała - stwierdził Kacper Piechocki, dodając: - Przyjmujący jest bardzo ważną osobą w naszym zespole, więc jego obecność w wyjściowej szóstce cieszy podwójnie.
Michał Winiarski nie był jednak pierwszoplanową postacią swojej drużyny w meczu z Łuczniczką Bydgoszcz. Tę rolę przejęli dwaj pozostali skrzydłowi, zwłaszcza Mariusz Wlazły. Bełchatowianie wygrali mecz bez straty seta, ale gospodarze, poza drugą partią, postawili wysoko poprzeczkę rywalom.
- O naszym zwycięstwie zadecydowały niuanse. Gdybyśmy w pierwszej i trzeciej partii popełnili o jeden lub dwa błędy więcej, wynik mógł być zupełnie inny. Wywieźliśmy z trudnego terenu trzy punkty, więc jesteśmy bardzo zadowoleni - przyznał Piechocki.
Na pozycji libero u ośmiokrotnych mistrzów Polski panuje spora konkurencja. Na razie więcej możliwości gry dostaje Robert Milczarek, który pojedynek w Bydgoszczy także rozpoczął w podstawowej szóstce. - Nie ma w naszym przypadku mowy o niezdrowej rywalizacji. Świetnie się uzupełniamy i jestem zadowolony z tej współpracy - przyznał siatkarz PGE Skry.
We wtorek podopieczni Miguela Falaski zmierzą się z Knack Roeselare w ramach trzeciej kolejki Ligi Mistrzów. Z kolei już w sobotę podejmą ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w hicie ósmej kolejki PlusLigi. - Organizmu nie da się oszukać, więc odczuwamy już liczbę meczów, które mamy w nogach. Zawodnicy na libero i tak są w niezłej sytuacji. Gorzej mają skrzydłowi, ponieważ w danym spotkaniu atakują po kilkanaście razy - zakończył swoją wypowiedź wicemistrz Europy juniorów z 2014 roku.