Łodzianki w żadnym z setów sobotniego pojedynku nie pozwoliły rywalkom z Muszyny na zdobycie więcej niż szesnastu punktów. Był to mecz dość jednostronny, w którym od początku do końca dominowały zawodniczki z "betkami" na koszulkach.
- Myślę, że to nasza zasługa, że ten mecz tak się potoczył, bo grałyśmy to, co chcemy, lubimy i potrafimy. Podejrzewam, że gdybyśmy się w pewnym momencie rozluźniły, to ten mecz mógłby zrobić się trudny - mówiła po ostatnim gwizdku Gabriela Polańska.
Gospodynie zdominowały grę na siatce. W bloku wygrały 11:4, a same środkowe (Polańska i Sylwia Pycia) zdobyły łącznie 16 oczek. - Nasz dobry blok jest uwarunkowany też dobrą zagrywką, na którą warto zwrócić uwagę, więc to wszystko się ze sobą łączy - skwitowała siatkarka Budowlanych.
Po dziewięciu kolejkach drużyna z miasta włókniarzy zajmuje piąte miejsce w tabeli i traci tylko dwa punkty do drugiego PGE Atomu Trefla Sopot. W odczuciu Polańskiej to jest jak na razie dobre osiągnięcie.
- Póki co nie jest źle, choć mogłyśmy lepiej zaprezentować się w Pile, albo urwać punkt więcej w Sopocie i wygrać tam. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale bilans po tych dziewięciu spotkaniach jest całkiem niezły - oceniła.
W porównaniu do ubiegłego sezonu łodzianki nie tracą punktów ze słabszymi drużynami, co pozwala im utrzymywać bliski kontakt z klubami z czołówki. - To duży plus, że z zespołami, z którymi możemy i chcemy wygrywać za trzy punkty robimy to, a z tymi wyżej klasyfikowanymi robimy wszystko, by pokazać się jak najlepiej i to też się udaje - powiedziała środkowa drużyny z Łodzi.
Najbliższe dwie serie spotkań to dla podopiecznych Jacka Pasińskiego mecze z kolejno trzecią i czwartą ekipą tabeli Orlen Ligi (Impel i Tauron MKS). Jeśli łodziankom udałoby się wygrać choć jedno z nich, znalazłyby się w czołowej czwórce, którą obierano jako cel w poprzednich sezonach.
- Nie chcemy nic deklarować. W zeszłym roku to robiłyśmy i skończyło się jak się skończyło. Dla nas celem jest każdy kolejny mecz i zaprezentowanie się w nim jak najlepiej. Jak na razie to przynosi skutek, więc tego się trzymamy - przyznała zawodniczka.
W sobotę zza band spotkanie w Łodzi obserwował trener Jacek Nawrocki, który powołał do szerokiej kadry na kwalifikacje olimpijskie m.in. obie szóstkowe środkowe Budowlanych. Nasza rozmówczyni nie odczuwała dodatkowego stresu z tego powodu.
- Znamy się z trenerem Nawrockim już od dawna, więc jego obecność nie wywierała na mnie dodatkowej presji. Pewnie, że każda z nas pod okiem selekcjonera chciała się zaprezentować jak najlepiej - zakończyła Polańska.