Biało-Czerwone pokazały w Ankarze dwie twarze. Na inaugurację Polki rozegrały kapitalne sety, być może najlepsze od kilku lat, i prowadziły z Rosjankami 2:0. Potem gra naszych reprezentantek się załamała i siatkarki Jacka Nawrockiego poległy 2:3. Marazm przeciągnął się na drugi mecz turnieju z Belgijkami. Dały o sobie znać stare grzechy, głównie słaba skuteczność w ataku. Ponownie okazało się, że postawa Polek w największym stopniu zależy od Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty. Liderka kadry nie miała swojego dnia, niestety pozostałe siatkarki nie były w stanie odciążyć podstawowej atakującej.
Pomimo dwóch porażek na koncie, Polki nie muszą jeszcze pakować walizek. Do rozważań o dalszych losach Biało-Czerwonych wkroczyła matematyka. Aby podopieczne Jacka Nawrockiego pozostały w grze, niezbędne jest zwycięstwo Rosjanek 3:0 lub 3:1 nad Belgijkami. W przeciwnym razie nic nie da nawet efektowna wygrana Polek nad Włoszkami. - Tli się jeszcze w sercu iskierka nadziei - powiedziała Anna Werblińska, skrzydłowa kadry.
Nie wszystko jest w zatem rękach naszych reprezentantek. Ich szans nie należy jednak przekreślać na starcie. Zwłaszcza, że nadspodziewanie dobrze prezentują się przyjmujące, przed turniejem uznawane za najsłabszy element układanki. W meczu z Rosją drugą młodość przeżywała Aleksandra Jagieło. W jej ślady poszła Anna Werblińska, która jako jedyna polska skrzydłowa nawiązywała walkę z Belgijkami. Kłopot pojawił się za to na newralgicznej pozycji. Podstawowa rozgrywająca Joanna Wołosz naderwała duży palec u nogi i Izabela Bełcik pozostaje bez zmienniczki.
Italia już niejednokrotnie zaszła naszym siatkarkom za skórę, chociażby podczas ostatnich mistrzostw Europy. Zawodniczki z Półwyspu Apenińskiego na inaugurację turnieju wygrały 3:1, bazując na świetnej skuteczności Valentiny Diouf. Mierząca 202 cm 22-latka została parę lat temu uznana siatkarskim objawieniem. U jej boku niespodziewanie pojawił się kolejny diament. Mowa o rewelacyjnej 17-latce Paoli Egonu, która uratowała zwycięstwo 3:2 nad Belgią.
Podopieczne Marco Bonitty podczas kwalifikacji olimpijskich nie zachwycają. Zwycięstwo nad Belgijkami przyszło w ogromnych bólach, a dzień wcześniej Rosjanki bezlitośnie obnażyły słabości włoskich zawodniczek. Bonitta to jednak uznane nazwisko na rynku trenerskim i wydaje się, że obrana przez niego droga jest prawidłowa. Szkoleniowiec stawia na nowe pokolenie siatkarek z domieszką doświadczenia Nadii Centoni, Antonelli del Core i Martiny Guiggi. W tym roku na europejskim czempionacie nie wyszło (porażka w ćwierćfinale), ale wystarczy przypomnieć czwarte miejsce na MŚ 2014 kobiet, by zorientować się, jaki potencjał drzemie we Włoszkach.
Dla Marco Bonitty spotkanie z Polską będzie miało dodatkowy smaczek. Po rocznej przygodzie z naszym krajem, Włoch w nie najlepszej atmosferze rozstał się z Biało-Czerwonymi. To właśnie Bonitta po raz ostatni wprowadził Polki na igrzyska olimpijskie (Pekin 2008). Oby tym razem nie zamknął drzwi do awansu przed podopiecznymi Jacka Nawrockiego.
[b]Polska - Włochy / 7.01.2016 (czwartek), godz. 18.30
Polska - Belgia: zobacz kluczowe akcje
{"id":"","title":""}
[/b]
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)