Marco Falaschi: Awans do "szóstki" Ligi Mistrzów byłby spełnieniem marzeń

Karolina Biesik
Karolina Biesik
W trwającym sezonie nie tylko na europejskich parkietach prezentujecie dobrą formę. Zanotowaliście również znakomite otwarcie rozgrywek ligowych sięgając po Superpuchar.

- Wydaje mi się, że wiele osób już o tym zapomniało. A szkoda, bo tym meczem udowodniliśmy wszystkim, że Lotos Trefl Gdańsk nie skończył się po jednym sezonie. Przyznaję, że nie spodziewałem się zwycięstwa. Moim zdaniem Asseco Resovia dysponuje lepszym składem niż miało to miejsce w poprzednich rozgrywkach, ale ewidentnie zmagają się z jakimiś problemami, natomiast my ponownie pokazaliśmy, że potrafimy zagrozić każdemu.

Na przerwę w rozgrywkach udaliście się jako czwarta drużyna tabeli, doznając po drodze dwóch porażek. Nie byłoby negatywnych komentarzy gdyby nie...

- Tyle rozegranych tie-breaków...

Zgadza się. Lotos Trefl Gdańsk, aż sześciokrotnie rozgrywał pięciosetowe pojedynki, kilkukrotnie tracąc punkty trochę na własne życzenie.

- Przed zeszłoroczną przerwą również przegraliśmy zaledwie dwa mecze, ale wówczas zgarnialiśmy zazwyczaj pełną pulę więc wydźwięk był zupełnie inny. Ten sezon wygląda odmiennie: poziom ligi poszedł mocno w górę i tym bardziej można stracić punkty z nawet najniżej notowanym rywalem. Ok, jeśli przeanalizować dokładnie wszystkie mecze to nie popisaliśmy się w kilku z nich, oddając inicjatywę. Najlepszym tego przykładem jest pojedynek w Olsztynie. Należy jednak pamiętać, że 9 z 11 meczów graliśmy na wyjeździe. Z tej perspektywy osiągane wyniki można ocenić pozytywnie.
Gdańszczanie rozpoczęli sezon 2015/2016 od zdobycia Superpucharu Gdańszczanie rozpoczęli sezon 2015/2016 od zdobycia Superpucharu
Jednak przy nowym systemie rozgrywania PlusLigi każdy punkt może okazać się na wagę złota.

- Nieukrywanym problemem jest tutaj brak play-offów. Zespoły z Kędzierzyna-Koźla oraz Bełchatowa odskoczyły od pozostałych ekip. Przy nowym systemie 5-6 "oczek" to już spora zaliczka. Dla nas druga runda będzie szansą na odrabianie strat. Nie ma mowy o składaniu broni.

Rozmawiamy podczas trzytygodniowej przerwy w rozgrywkach. Po tej pędzącej w zawrotnym tempie części sezonu to dla was pierwszy taki moment na złapanie oddechu.

- I to bardzo nas cieszy. W końcu mamy czas na odpoczynek i normalny trening bez ciągłego przemieszczania się. Po raz pierwszy od startu ligi mamy okazję do popracowania nad niuansami technicznymi i kondycją fizyczną. W trybie mecz co trzy dni zwyczajnie nie ma na to czasu. Wówczas najważniejsze jest utrzymanie świeżości i nawet dwugodzinny trening może okazać się zbyt męczący. Przeszliśmy mały reset i powoli skupiamy się na misji Będzin.

Reset fizyczny czy bardziej mentalny?

- Potrzebowaliśmy obu. Odpoczynek mentalny dotyczy głównie kilku z nas. Bez wątpienia odskoczni od siatkówki najbardziej potrzebują Mikuś i Seba, ale ponownie nie mają na to czasu z powodu turnieju kwalifikacyjnego. Pozostali spędzili święta w gronie rodzinnym i chociaż chwilowo zapomnieliśmy o obowiązkach. W moim przypadku bardziej skupiam się jednak na stronie fizycznej: w pierwszej części sezonu z wiadomych przyczyn byliśmy ciągle w rozjazdach. Chyba zrobiliśmy najwięcej kilometrów ze wszystkich ekip.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×