Mariusz Marcyniak: Do Kędzierzyna-Koźla jedziemy po punkty, najlepiej trzy

PGE Skra Bełchatów zrealizowała cel i wywalczyła dwa sety, dzięki czemu awansowała do 1/3 finału Ligi Mistrzów. W niedzielę drużyna zagra z liderem tabeli PlusLigi.

PGE Skra Bełchatów w Ankarze do pełni szczęścia potrzebowała dwóch setów. Kiedy to osiągnęła, trener Miguel Falasca wpuścił na parkiet zmienników. - Przyjechaliśmy tutaj, aby wywalczyć kwalifikację do następnej rundy Ligi Mistrzów. Udało się - mówił zadowolony Mariusz Marcyniak.

Wydawało się, że spotkanie zakończy się w trzech setach, w tej partii na boisku był jeszcze Mariusz Wlazły, ale kiedy ta sztuka się nie udała, do końca grał już Marcel Gromadowski. Ostatecznie w tie-breaku lepszy okazał się Ziraat Bankasi Ankara.

- Niestety, przegraliśmy, ale wydaje mi się, że wyłącznie na własne życzenie. Prowadziliśmy zarówno w trzecim, jak i w czwartym secie, ale przewagi nie udało się utrzymać do końca. Cieszymy się jednak z awansu - dodał środkowy, który wraz z Karol Kłos zmienił Andrzeja Wronę i Srećko Lisinaca.

Mimo wszystko Marcyniak zadowolony był z tego, że mógł się sprawdzić przeciw klasowemu rywalowi. - Dzięki temu, że wygraliśmy dwa pierwsze sety, trener mógł wpuścić na boisko nas - zmienników, żebyśmy mogli trochę pograć i pokazać się na arenie międzynarodowej. Bardzo się cieszę, że otrzymaliśmy szansę. Mając już awans, mogliśmy wyjść na boisko, może nie na luzie, ale na pewno ze spokojnymi, czystymi głowami i rozegrać trzy sety. Nie udało się wygrać, ale i tak jestem zadowolony, że mogliśmy się pokazać. Ten awans daje nam pewność siebie. Do Kędzierzyna-Koźla jedziemy walczyć i mamy nadzieję, że zdobędziemy tam punkty, najlepiej trzy - zakończył.

Źródło artykułu: