Dragan Stanković: Nasz brązowy medal jest niespodzianką

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

W meczu o 3. miejsce tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, Cucine Lube Banca Marche Civitanova pokonało gospodarzy Final Four - Asseco Resovię Rzeszów 3:2.

Włoska Serie A ma się czym chwalić po tegorocznym sezonie Ligi Mistrzów. Po trzech latach nieobecności w turniejach finałowych, wróciła na salony europejskiej siatkówki. W Final Four organizowanym przez Asseco Resovię Rzeszów zdawało się, że sam udział dwóch włoskich ekip jest już sukcesem, a jednak zdołali go jeszcze poprawić. Obaj przedstawiciele Serie A znaleźli dla siebie miejsce na podium. Najniższy stopień zajęli zawodnicy Cucine Lube Banca Marche Civitanova, którzy po półfinałowej porażce z rodakami - Trentino Volley, pokonali w meczu o 3. miejsce gospodarzy 3:2.

- Pierwsza rzecz jaka muszę powiedzieć, to że w meczu z Resovią byliśmy po prostu świetni. Nie było nam łatwo po trzech przegranych z rzędu wyjść na boisko z pozytywnym nastawieniem. Daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy na chwilę obecną. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to nasz najwyższy poziom, ale to wystarczyło - mówił chwilę po meczu Dragan Stanković.

W niedzielnym meczu Ligi Mistrzów o 3. miejsce teoretycznym faworytem byli Włosi, jednakże wszystko przemawiało za Asseco Resovią. Rzeszowianie, w odróżnieniu od podopiecznych Radostina Stojczewa, sobotnim meczem półfinałowym pokazali, że są w dobrej dyspozycji i brąz jest w ich zasięgu. - Nikt nie spodziewał się po nas, że zagramy na takim poziomie, jaki zaprezentowaliśmy. Byliśmy lepsi w decydujących, najważniejszych momentach. Zachowywaliśmy wtedy chłodną głowę, byliśmy cierpliwi i rezultat sam przyszedł - tłumaczył niedzielną różnicę pomiędzy zespołami serbski środkowy.

Zawodnicy Lube, po fatalnym meczu dzień wcześniej z Trentino Volley, w starciu z Asseco Resovią myślami byli już w rywalizacji play-off rodzimej ligi, w której przegrywają w półfinale z Sir Safety Umbria Volley Perugia 0:2. Wszyscy siatkarze Civitanova zgodnie przyznali, że medal Ligi Mistrzów był miłym zaskoczeniem, bowiem sukcesem dla nich było samo dostanie się do krakowskiego Final Four, a ich głównym celem jest wywalczenie scudetto. - Zależało nam po prostu na tym, żeby zostać jak najdłużej na boisku i grać swoje. Wiemy, że mecz w czwartek będzie dla nas decydujący (trzeci mecz z Sir Safety Umbria Volley Perugia - przy. red.). Stąd chcieliśmy zagrać siatkówkę, która będzie nam potrzebna w czwartek. To trzecie miejsce i brązowy medal przyszedł niespodziewanie. Niczym jakiś prezent - skończył Stanković.

Źródło artykułu: