Jastrzębski Węgiel - AZS Politechnika Warszawska: Jastrzębianie zdobyli siódme miejsce

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

W decydującym, trzecim meczu zaciętej rywalizacji o siódme miejsce górą byli siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Duży szacunek należy się obu ekipom za wspaniałą walkę o każdą piłkę w tych trzech spotkaniach.

Niedzielne spotkanie było ostatnim w bieżącym sezonie PlusLigi dla obu ekip i zarazem decydującym w zaciętej rywalizacji o siódme miejsce. Znacznie bardziej zaciętej niż mecze ligowej czołówki, w których stawką są medale, puchary europejskie czy premie finansowe. W Warszawie i Jastrzębiu grano wyłącznie o symboliczny honor, a tymczasem siatkarze obu drużyn w efektownych obronach wyciągali piłki z trybun i walczyli o dosłownie każdy punkt.

Niespełna 22 godziny po poprzednim, pięciosetowym, meczu w tej samej hali stanęły na przeciwko siebie zespoły Jastrzębskiego Węgla i AZS Politechniki Warszawskiej. Co naturalne w tych okolicznościach, jakość gry była nieco niższa i w pierwszym secie wiele było falowania oraz błędów własnych w ataku i na zagrywce. Nieco szybciej pozbierali się gospodarze i to oni prowadzili już 24:21. Ale w tym momencie w pole serwisowe wszedł doskonale tego dnia grający Guillaume Samica i posłał cztery bardzo trudne i zmienne zagrywki, według najlepszej francuskiej szkoły. W zaciętej walce na przewagi ostatecznie górą byli jednak podopieczni trenera Marka Lebedewa dzięki niezwykle podstępnemu serwisowi Michała Masnego.

Drugi set był bardziej wyrównany i stał pod znakiem zagrywki. Ekipy posyłały sobie naprzemiennie ciosy z pola serwisowego i to one ustawiały całą grę. Jeżeli tylko zagrywka była przyjęta, to obaj doświadczeni i wybitni w swoim fachu rozgrywający doskonale wiedzieli, komu ją posłać, aby był punkt. Równa gra trwała do stanu po 20, kiedy to za linię dziewiątego metra wszedł atakujący Maciej Muzaj i zupełnie rozbił warszawskich przyjmujących. Nie pomagały ani czasy brane przez trenera Jakuba Bednaruka ani zmiany. Seta zakończył blok na dobrze sobie wcześniej radzącym Michale Filipie i jastrzębianie byli już tylko o seta od siódmego miejsca.

Na trzecią partię oba zespoły wyszły bardzo zmobilizowane. Gospodarze nie odpuścili presji na zagrywce, a także dołożyli do tego doskonałe, pełne poświęceń obrony. Stołeczni skrzydłowi mieli spore problemy, żeby dobić się do pomarańczowego. Coraz więcej było też emocji i małych prowokacji pod siatką, widać było, że wojna oprócz boiskowej jest też psychologiczna. W środku seta jastrzębianie wyszli na kilkupunktową przewagę, ale warszawiacy nie spuścili głów i skutecznymi blokami oraz kontrami doprowadzili do remisu. Serwis Wojciecha Sobali dał ponownie przewagę gospodarzom w końcówce seta i już ją utrzymali, choć przyjezdni walczyli jak lwy, a raczej jak wilki.

Ślązacy kończą sezon na siódmym miejscu, a Inżynierowie na ósmym. Dla obu drużyn jest to dobry rezultat.

Jastrzębski Węgiel - AZS Politechnika Warszawska 3:0 (28:26, 25:22, 25:21)

Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Masny, DeRocco, Van Lankvelt, Sobala, Hain, Popiwczak (libero) oraz Mihułka (libero)

AZS Politechnika Warszawska: Zagumny, Smoliński, Świrydowicz, Samica, Filip, Łapszyński, Olenderek (libero) oraz Firlej, Radomski, Mikołajczak

MVP: Michał Masny (Jastrzębski Węgiel)

Źródło artykułu: