Podopieczni Julio Velasco ukończyli zmagania w Atlas Arenie z dorobkiem dwóch zwycięstw i jednej porażki. Na inaugurację ulegli, po bardzo zaciętej walce, Polsce 1:3, by w kolejnych dniach okazać się lepszymi od Francji (3:2) i Rosji (3:0).
- Jesteśmy bardzo zadowoleni. Dwie wygrane nad drużynami ze ścisłej światowej czołówki stanowią dla nas niezmiernie dobry rezultat - powiedział przyjmujący Nicolas Bruno, jeden z dwóch najlepiej punktujących w starciu z Rosjanami (13 pkt).
W jego zespole trudno było jednak wskazać konkretnego lidera, jeżeli chodzi o zdobycze punktowe. Rozgrywający Luciano De Cecco urozmaicał grę jak tylko mógł, bardzo często korzystając w ofensywie z usług środkowych Sebastiana Sole i Pablo Crera. Kolektywność stanowiła jedną z najmocniejszych stron ekipy z Ameryki Południowej.
- Nie mamy zawodnika, który potrafi w pojedynkę zdobywać 30 punktów. Wszyscy musimy aktywnie uczestniczyć w grze i prezentować wysoki poziom. Nie jest łatwo, ale kiedy udaje nam się to realizować, drużyna pokazuje się z dobrej strony - podsumował Bruno.
Na ostatni turniej w fazie interkontynentalnej Argentyna, grająca w Lidze Światowej bez Facundo Conte, udała się do Teheranu, gdzie zmierzy się z Włochami, Serbią i Iranem. Po rozegraniu sześciu spotkań ma na koncie dwie wygrane i cztery przegrane, plasując się na 8. miejscu w klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Portugalczyk zaskoczony, że Lewandowski nie strzela (źródło: TVP)