Reprezentacja Włoch na rozpoczęcie turnieju gładko przegrała w trzech setach z Brazylią i mecz z USA był dla nich ostatnią szansą na pozostanie w Krakowie. Z tego powodu zagrali z ogromną determinacją i w pierwszym secie wręcz roznieśli rywali. Pozostałe partie były jednak znacznie bardziej wyrównane.
- Wygranie drugiego i czwartego seta było jak najbardziej w naszym zasięgu, ale nie wykorzystywaliśmy okazji na zdobycie punktów. Sami zaprzepaściliśmy swoje szanse i postawiliśmy się w bardzo trudnej sytuacji przed piątkowym spotkaniem. Teraz musimy wygrać za trzy punkty z najmocniejszym zespołem naszej grupy - nie ukrywał przygnębiony David Lee.
Niezadowolony z wyniku meczu i postawy swoich podopiecznych był również szkoleniowiec John Speraw.
- Muszę przyznać, że Włosi zagrali bardzo dobrze, o wiele lepiej niż w naszym spotkaniu w Rzymie podczas fazy interkontynentalnej. Ale to nie jest żadne zaskoczenie, można się tego było spodziewać po tak klasowym zespole. My natomiast nie zagraliśmy na swoim poziomie, tylko o wiele słabiej - ocenił trener Amerykanów.
- Ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dni i nie graliśmy żadnych meczów, to było widać po zawodnikach. Popełniali ogromnie dużo mniejszych i większych błędów, które powodowały, że bezsensownie traciliśmy punkty. I co gorsza nie zyskiwaliśmy ich w sytuacjach dla nas dogodnych. Oczywiście, kiedy Iwan Zajcew czy Osmany Juantorena punktują atakując piłkę bardzo wysoko na potrójnym bloku, to nic nie można zrobić i musimy to zaakceptować, ale było wiele innych okazji dla nas do zdobycia punktu, choćby w kontrach. Przez nasze niedociągnięcia zmarnowaliśmy bardzo dużo szans w tym spotkaniu i wynik jest dla nas bardzo niekorzystny - powiedział Speraw.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}