Kto odpowie za zdarzenia w Szczecinie? Winna nie tylko PGE Skra

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

PGE Skra Bełchatów najprawdopodobniej straci punkty do tabeli ligowej, które zdobyła na boisku. Drużyna złamała regulamin rozgrywek i ma zostać za to ukarana w najbliższym czasie. Winni są jednak nie tylko bełchatowianie.

W meczu 4. kolejki w Szczecinie, miejscowy Espadon uległ PGE Skrze Bełchatów 0:3. W pierwszym secie tego pojedynku, przy stanie 23:24 na boisku przebywało równocześnie czterech zagranicznych zawodników PGE Skry Bełchatów. Byli to Srećko Lisinac, Nikołaj Penczew, Nicolas Uriarte i Jurij Gladyr.

Regulamin rozgrywek stanowi, iż na placu gry może być ich w każdym momencie spotkania maksymalnie trzech. Przez to bełchatowianie najprawdopodobniej zostaną ukarani walkowerem, a szczecinianie otrzymają w prezencie trzy "oczka" meczowe.

Jak doszło do całej sytuacji w Szczecinie? Tłumaczy to koordynator do spraw rozgrywek. - Czwartkowy "błąd" polegał na tym, że w momencie, kiedy Lisinac został zastąpiony przez Piechockiego i wrócił do strefy nr 4, Gladyr poszedł na zagrywkę. W momencie, kiedy ją wykonał, była to akcja, którą Skra rozegrała z jednym obcokrajowcem więcej, niż jest to dopuszczalne - wyjaśnia Paweł Ignatowicz.

Głównym winowajcą całej sytuacji jest więc Philippe Blain. To od jego niedopatrzenia wszystko się zaczęło. - Trener powinien pilnować liczby obcokrajowców. Według mnie i nie tylko, ewidentnie winę za tą sytuację ponosi szkoleniowiec bełchatowian. Nie przypilnował on liczby obcokrajowców, kiedy wprowadził na boisko trzeciego siatkarza zagranicznego, czyli Uriarte - komentuje Ignatowicz.

ZOBACZ WIDEO Krychowiak o swoim stylu. "Czy poprawiam fryzurę w przerwie? Nie mogę odpowiedzieć"

Nie można jednak obarczać całą winą szkoleniowca bełchatowian. Zgodnie z Regulaminem Profesjonalnego Współzawodnictwa w Piłce Siatkowej, "Kontrola przestrzegania wymogów związanych z minimalną liczbą Zawodników Krajowych na boisku należy do komisarza technicznego, kwalifikatora, sędziego II-ego i sekretarza zawodów". W tym przypadku osoby funkcyjne nie zauważyły błędu, czym również nie dopełniły swoich obowiązków. Sędziowie także są winni tego, że na boisku pojawiło się czterech obcokrajowców jednocześnie.

Co ciekawe, do walkowera mogło dojść już w 1. kolejce PlusLigi. Wtedy w Bełchatowie PGE Skra mierzyła się z MKS-em Będzin (0:3). W drugim secie tego pojedynku, trener gości Stelio DeRocco miał zamiar wprowadzić do gry Amerykanina Kyle'a Russella. Na boisku byli wtedy także Nathan Roberts, Jonah Seif i Rafael Rodrigues Araujo. Sędziowie uznali ten ruch za zmianę nieregulaminową. Gdyby tego nie zrobili, wynik tego spotkania również mógłby zostać zweryfikowany. Wtedy jednak sytuację uratował wykorzystywany w polskich ligach zawodowych system protokołu elektronicznego E-Scoresheet.

- Został on wprowadzony głównie po to, by właśnie w takich sytuacjach pomóc - mówi szef polskich sędziów, Wojciech Maroszek. System poinformował sędziów o możliwym błędzie, przez co zmiana nie została dopuszczona. Russell pojawił się na placu gry dopiero, kiedy opuścił je Roberts. Australijczyka wcześniej zastąpił Jakub Peszko.

Dlaczego zatem system protokołu elektronicznego nie poinformował sędziów o błędzie bełchatowian w Szczecinie? - Przy meczu w Będzinie chodziło o zmianę. System protokołu elektronicznego E-Scoresheet informuje protokolanta o tym, że zmiana nie powinna dojść do skutku, bo zespół przekroczy limit obcokrajowców. Mówimy tutaj o zmianie. W Szczecinie doszło do zastąpienia libero, a to jest już co innego. System E-Scoresheet nie podpowiada takich zastąpień. Ono musi się odbyć. Zawodnik libero nie może grać w strefie nr 4. Tam musi wrócić inny gracz - tłumaczy Ignatowicz.

To jednak nie oznacza, że osoby funkcyjne meczu w Szczecinie są usprawiedliwione. Sędziowie także popełnili błąd i w przypadku weryfikacji wyniku muszą się liczyć z konsekwencjami. - W jakiejś mierze powinni oni to zauważyć, chociażby wzrokowo. Nie mnie to jednak oceniać - mówi koordynator rozgrywek.

Przewodniczący Wydziału Sędziowskiego PZPS wypowiada się w podobnym tonie. - Rzecz jasna główna odpowiedzialność za sytuację spoczywa na trenerze zespołu, który chce przeprowadzić zmianę nieregulaminową, tym niemniej komisarz, sekretarz zawodów i sędzia II powinni takie żądanie wychwycić i je odrzucić, tak jak najwyraźniej miało to miejsce w meczu Skra Bełchatów - MKS Będzin. Nie mam wątpliwości, że gdyby oprogramowanie zasygnalizowało możliwy błąd, zarówno sędzia sekretarz, jak i sędzia II zastosowaliby odpowiednio Przepisy Gry - twierdzi Wojciech Maroszek.

Sytuacja wydaje się więc klarowna, a na oficjalne decyzje w tej sprawie nie będzie trzeba długo czekać. - Decyzja zostanie podjęta pewnie w piątek, a najpóźniej w poniedziałek. Prawdopodobnie zostanie ogłoszony walkower, bo w myśl regulaminu na boisku było czterech obcokrajowców, a tylu grać nie może - przekonuje Paweł Ignatowicz.

Jeśli beniaminek PlusLigi otrzyma w tym meczu walkowera, nie będzie to jedyna kara dla bełchatowian. Zgodnie z paragrafem 37. punkt 1., "Zarządzający podejmując decyzję o przegranej walkowerem nakłada na zespół przegrywający obowiązek zapłaty Klubowi przeciwnemu (...) jeśli przegrywającym jest zespół gości - 30.000 złotych". W takim wypadku PGE Skra może ponieść także konsekwencje finansowe, na czym rzecz jasna skorzysta Espadon Szczecin.

Komentarze (0)