PGE Skra Bełchatów miała spore problemy w drugim secie spotkania z Lotosem Treflem Gdańsk. W szeregi gospodarzy wkradło się trochę rozluźnienia, siatkarze zaczęli popełniać błędy i przeciwnicy to wykorzystali.
Gdańszczanie prowadzili już 24:20 i wszystko wskazywało na to, że dojdzie do wyrównania stanu meczu. - Wszedłem na zagrywkę przy stanie 21:24 i pomyślałem, że muszę zaserwować mocno i agresywnie. Na szczęście ten serwis i kolejne były dobre, i mogliśmy wrócić do walki. Dodatkowo w tym momencie dobrze zagraliśmy w obronie, a Bartek zablokował ważne piłki. To była udana, a przede wszystkim skuteczna końcówka w naszym wykonaniu - powiedział Nicolas Uriarte.
- Dobrze weszliśmy w ten mecz, szczególnie w zagrywce. Myślę, że od początku spotkania zagraliśmy dobrze prawie w każdym siatkarskim elemencie. W drugim secie jakość naszej gry trochę spadła. Drużyna Lotosu przycisnęła i z biegiem czasu wywierała coraz większą presję, a my mieliśmy problemy w przyjęciu oraz w ataku, więc straciliśmy kilka punktów. Cieszę się, że mimo tego nie odpuściliśmy. Kiedy publiczność zauważyła, że walczymy, bardzo nam pomogła. To było ważne wsparcie, fajnie jest grać u siebie przed takimi kibicami. Jesteśmy szczęśliwi. Po tak wygranym secie, w trzeciej partii wszystko było łatwiejsze - podsumował rozgrywający.
PGE Skra w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Cuprum Lubin.
ZOBACZ WIDEO FC Barcelona - Granada: męczarnie gospodarzy. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]