Będzinianie byli zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku z BBTS-em Bielsko-Biała. Podopieczni Stelio DeRocco w zeszłym tygodniu pokonali na wyjeździe AZS Częstochowa 3:2, natomiast przed własną publicznością nie mieli problemów, aby pewnie wypunktować zespół z Podbeskidzia.
- Liczyliśmy na to, że wreszcie wyjdziemy na boisko i pokonamy rywali w trzech setach, a do tego przy naszej dobrej oraz równej grze. Tak właśnie stało się w spotkaniu z bielszczanami - podsumował Łukasz Kozub, rozgrywający MKS-u Będzin.
Ekipa z Zagłębia Dąbrowskiego od początku przejęła inicjatywę na boisku, dominując nad rywalami w każdym elemencie. Siatkarze MKS-u posłali na stronę przeciwników aż dziewięć asów serwisowych, a w kontratakach Kozub nie obawiał się grać środkiem. Dobry mecz rozegrał Artur Ratajczak, który na swoim koncie zanotował aż piętnaście punktów. Środkowy był najskuteczniejszym graczem swojej drużyny.
- Zagrywką flotową narobiliśmy przeciwnikom sporo szkód. Co za tym idzie, dobrze graliśmy blokiem przy wysokiej piłce BBTS-u. Myślę, że serwis był właśnie tym kluczowym elementem, nad którym sporo pracowaliśmy ostatnio. Mieliśmy treningi skupiające się tylko na zagrywce i to zdało egzamin. Bardzo się z tego powodu cieszę - dodawał 19-latek.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Mecz z Serbią otworzył nam drogę do tytułu mistrza świata
Będziński zespół nie będzie miał zbyt wiele czasu na świętowanie. Już w środę zawodnicy zmierzą się na wyjeździe z Effectorem Kielce. - Zagramy z kolejnym przeciwnikiem, z którym dobrze byłoby wygrać. To właśnie pomiędzy takimi zespołami, jak my, Effector Kielce czy AZS Częstochowa będzie rozgrywać się rywalizacja w drugiej części tabeli, więc warto byłoby zdobyć cenne punkty. Kto wie, jak to się ułoży. Może sprawimy jeszcze w tym sezonie jakąś niespodziankę i skończymy sezon na wysokim miejscu w tabeli PlusLigi - podkreślał rozgrywający.
Dla Łukasza Kozuba jest to pierwszy sezon w PlusLidze. Jak do tej pory siatkarz wystąpił w trzydziestu setach i został wyróżniony jedną statuetką dla MVP meczu. - Jak na razie jest fajnie. Wiadomo, że parę rzeczy zawsze można robić lepiej. Wiem nad czym pracować. Jednak to dopiero nasz dziewiąty mecz, także nie ma co mówić, że dobrze odnalazłem się w dorosłej siatkówce. Jeszcze może być sporo okazji, aby spaść na samo dno, jeżeli tylko popadnę w samozachwyt - zakończył.