Malwina Smarzek i małe stresy z tyłu głowy. "Każdy oczekuje wygrywania"

Młoda reprezentantka Polski na razie korzysta z szans, jakie otrzymuje w Chemiku Police. Malwina Smarzek była jedną z głównych autorek wygranej z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza (3:0).

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Malwina Smarzek WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
Chyba nikt nie oczekiwał, że nieźle spisujący się w ostatnich tygodniach Tauron MKS Dąbrowa Górnicza na swoim terenie zdobędzie przeciwko Chemikowi Police tylko 43 małe punkty. Zwycięstwo mistrzyń Polski było bezdyskusyjne. - Wszystkie nastawiałyśmy się na ciężki mecz w Dąbrowie, tym bardziej cieszą nas trzy punkty i pewna wygrana. Ważna była konsekwentna gra na zagrywce, ale także utrzymanie właściwej koncentracji, bo wcześniej zdarzało się, że po jednym wygranym secie gdzieś nam uciekało skupienie i następował spadek naszej agresji w grze. Nie powiem, że zespół z Dąbrowy położył się przed nami, bo grają w nim naprawdę dobre zawodniczki. Zakładam, że miał słabszy dzień, jaki zdarza się każdemu - mówiła po meczu Malwina Smarzek, najlepiej punktująca zawodniczka Chemika w meczu 10. kolejki Orlen Ligi (14 punktów).

Przed 20-latką i jej drużyną czeka wyzwanie trudniejsze niż zmagania w lidze. Mowa o Lidze Mistrzyń i spotkaniu na własnym terenie z Liu-Jo Nordmeccanicą Volley Modena, jakie Chemik rozegra 15 grudnia. - Dziewczyny w klubie są do tego przyzwyczajone, ja natomiast nie... Ale jestem młoda, to mogę grać codziennie! A tak serio, oczywiście skupiamy się na Lidze Mistrzyń, mamy ją z tyłu głowy, ale na razie najważniejsze jest dla nas spotkanie z Budowlanymi w następnej kolejce - tonowała nastroje Smarzek.

Mistrzynie Europy kadetek z 2013 roku musi zmierzyć się z jednym z największych wyzwań w swojej dotychczasowej karierze: grą w ekipie ligowego hegemona (w której nie będzie pewna miejsca w wyjściowym składzie, jak miało to miejsce w Legionovii Legionowo) i do tego wewnętrzną rywalizacją z takimi tuzami jak Anna Werblińska czy Jelena Blagojević. - To dla mnie cały czas nowa pozycja, dlatego cieszy mnie każda szansa gry, każdy punkt i udany mecz. Już mówiłam o tym, że kiedy przychodziłam do Chemika, myślałam, że jest łatwo i miło, ale szybko okazało się, że jest zdecydowanie trudniej niż w niżej notowanym zespole, bo tutaj każdy od oczekuje wygrywania. Ale chciałabym, żeby mimo tej presji wszystko nam się udawało, aż do końca - przyjmująca nie traciła pogody ducha.

Po Smarzek nie widać większej nerwowości związanej z nagłym przeskokiem o dwa poziomy wyżej, o czym świadczą jej dotychczasowe występy w barwach polickiego klubu. Młoda kadrowiczka cieszy się tym, co otrzymała od losu. - Przychodziłam do Chemika z myślą, by się uczyć jak najwięcej i staram się z danej mi szansy korzystać. Jak na razie jest świetnie i bardzo się z tego cieszę: gram z dziewczynami, które do tej pory oglądałam w telewizji i próbuję się na nowej pozycji. Co do samego przyjmowania, to kiedy gra nam się układa, wtedy i mnie gra się łatwiej, ale cały czas występuje u mnie stres związany z obowiązkami w przyjmowaniu. Na szczęście jest coraz mniejszy! Mam nadzieję, że na koniec sezonu będzie widać moje postępy - przyznała z uśmiechem.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
Czy Malwina Smarzek ma szansę stać się klasową przyjmującą?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×