Andrzej Niemczyk: Jeśli człowiek żeni się z siatkówką, to wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy plan

Kiedyś musiało się to zdarzyć, lecz tak naprawdę wszyscy wierzyli, że jego przygoda z siatkówką potrwa jeszcze kilka ładnych lat. Niestety w życiu każdego z nas przychodzi w końcu taki moment, kiedy trzeba już "spasować" i powiedzieć "dość". Ten czas właśnie nadszedł dla podwójnego mistrza Europy z polską reprezentacją kobiet - Andrzeja Niemczyka.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrzej Niemczyk, żywa legenda polskiego volleya, odchodzi z profesjonalnego trenowania zespołów w blasku reflektorów. Jak sam przyznał, nastąpiło swego rodzaju zmęczenie materiału, a nie wypalenie, co mocno podkreślił. Podsumowując swoją piękną karierę, przytacza prawdziwe prawdy życiowe, które sprawdzają się nie tylko w piłce siatkowej, ale i w zwykłym bytowaniu szarego Kowalskiego.

- Postanowiłem zakończyć karierę trenera. Naprawdę spojrzałem w lustro, powiedziałem sobie: Było fajnie, ale mogło i powinno być lepiej. Dotarło to do mnie dopiero teraz - wyznał w rozmowie z Jerzym Mielewskim i Przemysławem Iwańczykiem. Zaraz jednak dodał, że jest zakochany w siatkówce od kilkudziesięciu lat. Kocha swój zawód od samego początku, lecz w jego wieku, po przepracowaniu ponad czterdziestu lat, nie ma już siły na uczenie się volleya od rana do nocy.

Jeśli chodzi o sport, były szkoleniowiec "Złotek" żałuje tego, iż nie udało mu się zdobyć medalu mistrzostw świata, krążka olimpijskiego ani w ogóle pojechać na olimpiadę.

Schodząc na tematy nieco innego rodzaju, Niemczyk powiedział, iż siatkówka była całym jego życiem. - Jeśli człowiek żeni się z siatkówką, to dzieci czy kobiety schodzą na dalszy plan. Wiem, nie powinno tak być, ale u mnie było. Rozwodziłem się z trzema kobietami, z siatkówką nie - stwierdził bez owijania w bawełnę. Bronił też jednak swojego życia prywatnego, bowiem uważa się go za kobieciarza. - Wszyscy mają mnie za kobieciarza, a ja wcale nim nie byłem. (...) zawsze byłem wierny. Nie zdradzałem żon, narzeczonych, dziewczyn, z którymi byłem. Kiedy byłem sam, rzeczywiście skakałem z kwiatka na kwiatek - dodał bez ogródek.

Przy okazji rozwiał też wszelkie wątpliwości dotyczące jego czwartej córki. Wiadomo było, że jest ojcem Małgorzaty Niemczyk oraz Natashy i Saski. Bywało jednak, że kontrowersje budziła "ta czwarta". - Przez wiele lat byłem również z kobietą, która urodziła moją czwartą córkę Kingę Maculewicz - przyznał świetny trener.

Zapytany o to, czy nigdy nie chciał współpracować z mężczyznami, przyznał, że jego powołaniem była praca z kobietami. - Kobiety to wspaniałe istoty, dużo lepsze niż mężczyźni. Biorą większą odpowiedzialność za to, co robią, mają naturę matki, która może z wycieńczenia chodzić na czworaka, ale nigdy nie pęknie - przyznał z ręką na sercu. Jednak dodał też, iż trzeba umieć dotrzeć do przedstawicielek płci pięknej. - Jeśli zauważą, że ich nie szanujesz, po tobie. Z siatkarkami tak samo - codziennym zachowaniem można zdobyć ich zaufanie - zdradził receptę na sukces.

Andrzej Niemczyk mówił także o swoich "grzeszkach" i rzekomych romansach na różnych płaszczyznach życia, czyli o kobietach, alkoholu i hazardzie. Na wstępie zaznaczył, iż nigdy nie uwodził swoich podopiecznych. - Raz byłem oficjalnie ze swoją siatkarką, ale cały zespół o tym wiedział - podkreślił. Co do kwestii domniemanego uzależnienia od alkoholu, Niemczyk broni swojego dobrego imienia. -Prawda o moim problemie alkoholowym jest taka, że wiele osób nie zużyło do kąpieli tyle wody, ile ja wypiłem whisky. Ale czy ktoś widział mnie pijanego? (...) Lubię pić i nigdy się z tym nie kryłem. Ale powtarzam: nikt nigdy nie widział mnie pijanego - rozwiał wszelkie wątpliwości. Natomiast w sprawie hazardu powiedział krótko - lubi grać i ma do tego żyłkę, lecz nie z tego powodu stracił w życiu najwięcej.

Swego czasu pojawiały się też plotki, jakoby Niemczyk wymyślił swoją chorobę nowotworową. Na dźwięk tych oszczerstw były selekcjoner polskiej kadry od razu się burzy. - Zapytam więc: czy mój profesor, który publicznie stwierdził, że zostałem wyleczony, też został uwikłany w tę intrygę? Polska jest popieprzonym krajem. Dziesięć lat męczyłem się z rakiem, a teraz słyszę takie rzeczy - powiedział prosto z mostu.

Mimo że Andrzej Niemczyk kończy pracę trenerską, nie ma zamiaru odchodzić na emeryturę. W przyszłości zamierza zamieszkać w Szczyrku i hodować strusie, lecz na razie jest doradcą zarządu firmy wydającej gazetę, członkiem zarządu klubu Widzew Łódź i prezesem fundacji Piłka bez Granic. Także z pewnością jeszcze sporo o nim usłyszymy.

Komentarze (0)