Marian Kardas: Jeżeli mamy dostać opieprz, to opieprzajcie nas za mecz z Espadonem
Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom, przegrywając z faworyzowanym Lotosem Trefl Gdańsk dopiero po tie-breaku. Gospodarze zatarli tym samym fatalne wrażenie po ostatnim meczu ligowym w Bełchatowie.
Dla sympatyków zespołu znad Brdy zdobyty punkt był miłą niespodzianką. Po ostatnich nieudanych występach w wykonaniu gospodarzy, niewielu było optymistów przewidujących taki scenariusz. Zawodnicy Dragana Mihailovicia wykorzystali jednak słabość przeciwnika.
- Rywal zagrał jedno ze słabszych spotkań w ostatnim czasie. Mateusz Mika prezentował się słabo i w efekcie musiał zejść z boiska. Do tego Bartosz Gawryszewski i Michał Masny, podstawowi zawodnicy, również zawiedli. W ich miejsce weszli jednak zmiennicy, którzy wykorzystali swoją szansę pokazując dobrą grę - stwierdził Marian Kardas.
W sobotni wieczór bydgoscy siatkarze przynajmniej częściowo zrehabilitowali się w oczach fanów za fatalne występy w meczach z Espadonem Szczecin i PGE Skrą Bełchatów. 55-letni szkoleniowiec uważa jednak, że fala krytyki jaka spadła na zespół po konfrontacji z brązowymi medalistami mistrzostw Polski, była przesadzona.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowyKolejne ligowe spotkanie Łuczniczka Bydgoszcz rozegra 18 marca o godz. 17.00 w Lubinie z miejscowym Cuprum.