Fatalna seria Pałacu Bydgoszcz. "Kolejny raz pogrążają nas błędy własne"

PAP / PAP/Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Adam Grabowski
PAP / PAP/Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Adam Grabowski

Siatkarki Pałacu Bydgoszcz imponująco rozpoczęły sezon. Po dziewięciu ligowych kolejkach bydgoszczanki zajmowały trzecią pozycję w tabeli, ale wówczas coś w ich grze się zacięło. Ekipa znad Brdy od tamtej pory wygrała tylko raz.

W sobotnim starciu z Giacomini Budowlanymi Toruń miejscowe nie były faworytem. Bydgoscy kibice liczyli jednak, że po serii porażek Pałacanki w końcu przełamią niemoc i zainkasują po raz ósmy w sezonie komplet punktów. Jak się okazało, podopieczne Adama Grabowskiego po raz szesnasty w sezonie zeszły z parkietu pokonane. Podobnie jak w poprzednich kilku meczach, ogromny wpływ na końcowy wynik miały błędy własne, które skutecznie uniemożliwiły bydgoszczankom walkę o trzy punkty. W konfrontacji z Budowlanymi gospodynie za darmo oddały rywalkom aż 35 punktów, przy zaledwie 23 otrzymanych od przeciwniczek.

- Jeżeli mecz przegrywa się czterema małymi punktami, to 12 punktów różnicy w błędach własnych robi różnicę. To jest matematyka. Kolejny raz przez to przegrywamy mecz i nie potrafimy nad tym zapanować - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Pałacanek.

- Gdybym wiedział, jak temu przeciwdziałać, to bym to zrobił. Wówczas mógłbym wdrożyć jakieś nowinki czy poprawki, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, że w prostych sytuacjach zdarzają się proste błędy - dodał Adam Grabowski.

W konfrontacji derbowej, brak zimnej krwi po stronie gospodyń okazał się główną przeszkodą na drodze do sukcesu. Pałacanki dominowały bowiem w ataku, jednak w kluczowych momentach oddawały rywalkom punkty za darmo.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Jeżeli deklasujemy rywala pod względem siły ataku, to chyba nie gramy źle. Zwłaszcza, że potencjał po drugiej stronie siatki był spory. Niestety matematyka jest nieubłagana. Mamy proste piłki, przebijamy w aut. Odrabiamy straty, przeciwnik zaczyna się denerwować, a my psujemy zagrywkę i samy pomagamy rywalowi. Dziewczyny na pewno nie robią tego celowo, ale tak się dzieje - przyznał doświadczony szkoleniowiec.

- Ja po meczu przede wszystkim podziękowałem zawodniczkom za walkę, bo nikt nie może odebrać im ambicji, woli walki i determinacji w tym meczu. Może ta grupa, ze mną na czele, nie jest w stanie opanować błędów własnych. Cieszyć nas może jedynie to, że kiedy realizujemy zadania taktyczne to przynosi korzyść - stwierdził opiekun Pałacanek.

Komentarze (1)
avatar
mirek64
6.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po każdym meczu drugiej rundy wszyscy dziękują drużynie za waleczność, a ona nic nie daje, kolejny mecz przegrany. Coś tu jest nie tak.
Może ktoś powie kibicom prawdę co jest z tą drużyną?