Indykpol AZS Olsztyn pokładał w sobotnim spotkaniu z Asseco Resovią Rzeszów spore nadzieje, zważając na ambicje zespołu awansu do pierwszej czwórki i pokazania doskonałej dyspozycji przed własną publicznością. Siatkarze na parkiet weszli z nastawieniem zdobycia kompletu punktów.
Od pierwszej piłki Akademicy kontrolowali wydarzenia boiskowe. Losy spotkania odmieniły się w trzeciej odsłonie, gdy na boisko wszedł Dawid Dryja. - Ta zmiana bardzo dużo wniosła, szczególnie na serwisie siał spustoszenie po naszej stronie. Mimo to nie było tak tragicznie, byliśmy skoncentrowani. Graliśmy cały czas dobrze - powiedział Paweł Woicki.
W tie-breaku goście utrzymywali dwupunktową przewagę, a olsztynianie zaczęli się mylić i mieli problemy w ofensywie. - W tie-breaku mieliśmy 3-4 akcje, które powinniśmy wygrać. Popełnialiśmy błędy taktyczne. Każdy ma swoją szansę, każdy ma możliwość, żeby się podnieść, a my tego nie zrobiliśmy. Tie-break otworzył się z szansami, ale nie zamieniliśmy ich na punkt. Resovia jest bezwzględną drużyną, która nie odpuszcza i gra do końca. Tak na prawdę przejechała się po nas jak walec. Realizowaliśmy swoją grę. Nie jesteśmy chłopcami z gorącą głową. Trzeba spokojnie realizować swoje założenia, czego zabrakło i myślę, że to też zaważyło - wyjaśnił rozgrywający.
Indykpol AZS zajmuje 5. miejsce w tabeli PlusLigi. W środę zagra z Espadonem Szczecin na wyjeździe, a następnie u siebie z PGE Skrą Bełchatów. Podopieczni Andrei Gardiniego zapowiadają, że w starciu dadzą z siebie sto procent. - Nie mogę obiecać, że Indykpol AZS Olsztyn będzie w czwórce. Gramy cały czas i będziemy grali w każdym meczu na maksa, jak nam zdrowie będzie pozwalało. Wszyscy są zdrowi, fizjoterapeuta pracuje na wysokich obrotach i myślę, że gdyby nie jego dobra robota, nie moglibyśmy zagrać takiego spotkania jak z Resovią - zakończył Paweł Woicki.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]