Piotr Gruszka: Sztuką jest wygrywać tie-breaki

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Mecz Cerrad Czarnych Radom z GKS-em Katowice zakończył się w pięciu setach. Był to szósty z rzędu tie-break z udziałem beniaminka PlusLigi. - Emocje były straszne - przyznał Piotr Gruszka.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz 28. kolejki PlusLigi, pomiędzy Cerrad Czarnymi Radom a GKS-em Katowice, dostarczył niesamowitych emocji, kończąc się dopiero po tie-breaku, a w decydującej partii obie drużyny walczyły na przewagi. Ostateczny rezultat - 22:24 - mógł zrobić wrażenie.

Satysfakcji z pokonania Wojskowych na wyjeździe nie krył Piotr Gruszka, który kilkadziesiąt godzin wcześniej przedłużył kontrakt z klubem na kolejne dwa lata. - Nastawiałem zespół przede wszystkim na twardą walkę. Cieszę się, że taka była. Prowadziliśmy 2:0, pierwszy set bardzo dobrze "wyciągnięty" tym co chcę od zespołu, czyli walką i nieodpuszczaniem. Czarni są u siebie bardzo trudnym przeciwnikiem, ponieważ mają bardzo dobre momenty. Trzeba je wytrzymać i cały czas szukać swojej gry. To się opłaciło w perspektywie meczu, bo tych momentów, zwłaszcza w trzecim secie, mieli więcej. Podaliśmy im rękę, dodatkowo zaczęli trochę mocniej zagrywać, ale popełniliśmy bodajże 12 błędów własnych - trener podał przyczynę porażki w trzeciej odsłonie.

- Emocje straszne, piąty set zakończony wynikiem 24:22, nie dość, że był to nasz szósty tie-break z rzędu, to cieszę się, że wygrany. Bo rozgrywać je, to jedno, a sztuką jest wygrywać - podkreślił.

Czy dziesięciominutowa przerwa wybiła z rytmu podopiecznych byłego reprezentanta Polski? - Jest to czas na analizę, ale nie skupiałbym się na tych dziesięciu minutach, bo one są. Ważne jest to, co dzieje się na boisku. Rywal nie musiał w trzecim secie właściwie nic robić, a my swoimi błędami pozwoliliśmy mu jeszcze dodatkowo ryzykować na zagrywce - odpowiedział.

ZOBACZ WIDEO PSG nie odpuszcza liderowi. Zobacz skrót meczu z Olympique Lyon [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Mieli ten dystans, mogli sobie na to pozwolić, przez co wrócili do gry. Cieszę się, że mimo wszystko nie "pękliśmy", bo były momenty lepsze i gorsze. To bardzo ważne zwycięstwo na tak trudnym terenie i z takim przeciwnikiem. Wygrała drużyna, bo wszyscy grali równo, zależało im na tym, żeby "szarpać" mecz - zwrócił uwagę Gruszka. GKS zrewanżował się tym samym za gładką porażkę (0:3) w pierwszym pojedynku obu zespołów.

W przeszłości szkoleniowiec wielokrotnie grał w specyficznej hali MOSiR w Radomiu, zupełnie innej od Spodka, w którym czasami swoje mecze rozgrywa beniaminek PlusLigi. Czy w szczególny sposób przygotowywał podopiecznych pod tym kątem? - Oczywiście o tym wspomniałem, ale nie to było najistotniejsze. Bardziej skupiłem się na atmosferze, jaka tu panuje. Emocje były związane też z tym, że kibice bardzo mocno reagowali na wydarzenia, to było fajne - zakończył.

Komentarze (0)