Wielki debiut z Rosją naznaczył jego dalsze losy. Dwa lata Mateusza Bieńka w reprezentacji Polski

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Dążenie do pełnego profesjonalizmu

- Dzięki pobytowi w kadrze, na pewno zmieniłem się jako zawodnik. Przywiązuję o wiele większą wagę do swojego trybu życia, wysypiania się czy odżywiania. Zauważyłem, jak ogromna jest różnica w mojej dyspozycji, jeżeli zjem porządne śniadanie, obiad i kolację, a nie coś byle jakiego na szybko - podkreślał Bieniek.

Choć w 2016 roku nadal był w kadrze graczem wyjściowego składu, nie może zaliczyć tego okresu do udanych. Reprezentacja Polski nie osiągnęła w nim niczego wielkiego. Korzystniej ułożyły się losy Bieńka na płaszczyźnie klubowej. Przeniósł bowiem do ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, świeżo upieczonego mistrza Polski.

- Chciałbym nauczyć się wchodzenia w każde spotkanie z agresją. Nie chcę doświadczać sytuacji, w których zacznę się dobrze prezentować dopiero po prowokacji ze strony rywali - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty tuż przed rozpoczęciem sezonu 2016/2017.

Od początku ligowych rozgrywek wyróżniał się w swoich koronnych elementach - ataku i zagrywce. Szybko nawiązał nić porozumienia z Benjaminem Toniuttim, który nie stronił od pochwał dla nowego kolegi.

- Mam komfort, ponieważ nawet gdy nie wystawię mu idealnej piłki, on potrafi znaleźć odpowiedni sposób wykonania ataku bądź zaskoczyć rywali kiwką. Posiadanie takiego zawodnika mocno ułatwia życie rozgrywającemu - komplementował Bieńka francuski rozgrywający. Tymczasem w środowisku siatkarskim nieodłącznie powracał temat postawy środkowego w innym aspekcie.

Co z tym blokiem?

Zawodnikowi obrywało się za zbyt małą liczbę bloków. - Wiem, że jest dużo hejterów, którzy czepiają się tego elementu w moim wykonaniu, ale ich zdania nie zmienię. Nad poprawą gry blokiem naprawdę solidnie pracuję - zaznaczał Bieniek na początku 2017 roku.

- Najłatwiej oceniać zawodnika po liczbie wykonanych bloków punktowych. Rzeczywiście, Mateusz w nich nie przoduje. Ale trzeba też czasem przyjrzeć się sytuacjom, w których przyszło mu blokować. Gdyby to robił 10 razy w meczu, spadłaby krytyka na skrzydłowych za ich niewystarczającą skuteczność w ataku - tłumaczył Oskar Kaczmarczyk, asystent trenera Ferdinando De Giorgiego.

Od Włocha, z którym obecnie współpracuje w drużynie narodowej, Bieniek otrzymywał dużo okazji do rozwijania swoich umiejętności. Odpoczywał znacznie rzadziej niż Łukasz Wiśniewski, drugi z podstawowych środkowych ZAKSY. - Mateusz jest młody, przebywa z nami pierwszy rok i ma kilka rzeczy do poprawy. Dedykujemy mu więcej gry, ponieważ musi się sprawdzać w ogniu meczowej walki - dodawał Kaczmarczyk.

Zakończenie sezonu ligowego nie zmieniło silnej pozycji 23-letniego siatkarza w oczach De Giorgiego. Bieniek ciągle jest "szóstkowym" zawodnikiem reprezentacji Polski i widać, że współpraca z włoskim szkoleniowcem wyzwala u niego dobry humor. - Prawdę mówiąc, jak sobie pomyślę, że w Spale jest sala dostępna bez limitów czasowych, to już się boję - puentował jeden z czołowych środkowych młodego pokolenia na świecie. Proces szlifowania jego talentu ciągle jest w toku.

Wiktor Gumiński 

Czy Mateusz Bieniek to najlepszy polski środkowy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×