ME 2017 kobiet. Mistrzyni Europy z 2003 roku: Ta kadra nie ma nic do stracenia. Tak jak my

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Reprezentacja Polski kobiet
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Reprezentacja Polski kobiet

Czego spodziewać się po kadrowiczkach Jacka Nawrockiego na tegorocznych mistrzostwach Europy? Dominika Leśniewicz wierzy w reprezentację siatkarek, ale nie jest pewna, czy niedoświadczony zespół poradzi sobie na turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Słyszałem dość złośliwe, ale ciekawe stwierdzenie, że po raz pierwszy od dłuższego czasu polska kadra siatkarek może spisać się na mistrzostwach Europy lepiej od siatkarzy. Zgodzi się z nim pani?

Dominika Leśniewicz, trener w GLKS Nadarzyn, mistrzyni Europy siatkarek z 2003 roku: Trudno tak stawiać sprawę, bo zespół naszych siatkarek jest dość młody, większość z nich będzie debiutowała na takim turnieju. Brakuje w tej drużynie doświadczonych zawodniczek i oczywiście można argumentować, że młodość ma swoje atuty, sama chciałabym, żeby nasza reprezentacja spisała się na mistrzostwach Europy jak najlepiej, to w końcu młode, ambitne i przede wszystkim wysokie siatkarki. Ale ciężko stwierdzić, że będzie ona czarnym koniem tego turnieju. Trener Nawrocki wykonuje świetną pracę z tymi dziewczynami, ale jak to będzie? Sama nie wiem, oby jak najlepiej.

[b]

Boi się pani, że w kluczowych momentach turnieju tej drużynie może zabraknąć chłodnej głowy i spokoju w grze?
[/b]
Najważniejszy będzie pierwszy mecz z Niemkami, on ułoży wszystko, co będzie się dalej działo w grupie. Nie ukrywam, że doświadczenie jest potrzebne każdemu zespołowi, kiedy jechałyśmy w 2003 roku na swoje mistrzostwa Europy, miałyśmy solidny handicap w postaci Magdy Śliwy, Gosi Glinki i Doroty Świeniewicz. One były ograne nie tylko w polskich, ale i zagranicznych klubach, dzięki czemu nasz zespół był klasycznym połączeniem młodości z doświadczeniem. Tutaj może tego brakować, ale mamy w tej kadrze kilka zawodniczek, które mogą pomóc w odpowiednim momencie swoim młodszym koleżankom. Oby tak się stało. To młody, ale waleczny skład.

ZOBACZ WIDEO Mocny Bayern, niezawodny "Lewy" - zobacz skrót meczu Schalke 04 - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]

Młody, waleczny, ale szalenie nietrwały. To już któraś konfiguracja reprezentacji siatkarek za kadencji trenera Nawrockiego, a przecież każdy chciałby stabilizacji.

Moim zdaniem reprezentacja powinna mieć swój kręgosłup i jego budowanie to jedno z trudniejszych zadań trenera, co wiem na swoim przykładzie. Nie sztuka budować, gdy wszystko się układa i ma się dookoła same gwiazdy, zdrowe i chętne do gry. Trener Nawrocki jest w trudnej sytuacji, bo musi dostosować swoją pracę do tego, co posiada.

Przez różne kontuzje, zmiany i rotacje musi przestawiać zawodniczki na pozycjach, tym bardziej należy docenić jego wysiłki i trud jego pracy. Coś zaczyna się pomału układać, a tu przychodzi jakiś uraz lub zawodniczka rezygnuje z gry. Buduje się latami, a nagle w jeden dzień można wszystko stracić. Rola trenera jest niełatwa, ale jestem przekonana, że Jacek Nawrocki robi to, co trzeba.

Selekcjoner naszych siatkarek raczej nie cieszy się zaufaniem większości kibiców, nawet po ostatnim sukcesie kadry w World Grand Prix.

Proszę prześledzić to, jak wyglądał skład zespołu przez ostatnie lata. Można mieć w drużynie gwiazdy, jak choćby nasza kadra siatkarzy, a równie dobrze można mieć młody narybek, który daje z siebie wszystko, chce się pokazać, zrobić postępy i czegoś się nauczyć. A moja ocena... Cóż, to bardzo trudna sprawa! Może nasza reprezentacja nie osiąga tak wielkich wyników jak kiedyś, ale pamiętajmy, że trener pracuje z takim, a nie innym materiałem.

Pościąganie wielkich gwiazd to nie jest wielki wyczyn, czasem dużo bardziej godne podziwu jest wydobycie jak najwięcej z zespołu, który się już ma. Jestem przekonana, że selekcjoner reprezentacji robi wszystko, by ta drużyna grała na swoim najwyższym poziomie.

Co wiemy o tej grupie zawodniczek po nieudanych kwalifikacjach do mundialu i zwycięskiej kampanii w World Grand Prix? Na co ją stać w chwili próby?

Jeżeli w pierwszym meczu mistrzostw do głosu dojdzie zdenerwowanie i stres, czyli te gorsze strony młodości, to trener może się dwoić i troić, ale jego podopieczne nie pokażą wtedy tego, nad czym pracowały przez ostatnie miesiące. Moim zdaniem tę kadrę stać naprawdę na bardzo wiele, bo jest młoda i chętna do pracy, ale nie można wykluczyć, że nerwy i brak doświadczenia sprawią, że w ważnym momencie może im czegoś zabraknąć. Z drugiej strony ta grupa chyba nie ma nic do stracenia i kto wie, może faktycznie to siatkarki będą w tym sezonie górą?

Kto może być liderką i najbardziej wyrazistą postacią kadry podczas mistrzostw?

Stawiałabym na rozgrywającą, bo to wodzirej tego zespołu. Asia Wołosz przypomina mi trochę Magdalenę Śliwę: nie ma może wzrostu, ale za to nadrabia polotem, dobrze rozrzuca i jeżeli tylko będzie miała dobre przyjęcie, to będzie spokojnie uruchamiała pierwsze tempo i nasze wysokie środkowe. Trudno mi wskazać jedną liderkę, ale najwięcej zależy zdecydowanie od rozgrywającego, czyli największego wirtuoza w drużynie i jakości przyjęcia.

Sporo nadziei pokłada się w Malwinie Smarzek, choć po raz kolejny zmienia się jej pozycję na boisku. Ze wszystkich skrzydłowych to chyba ona jest najbliżej europejskiego poziomu.

Mnie wydawało się, że taką naturalną następczynią Kasi Skowrońskiej w naszej kadrze zostanie Berenika Tomsia, ale jak wiemy, nie ma jej w składzie na mistrzostwa. Kto wie, może zatem Smarzek? Odpowiemy sobie na to pytanie już niedługo.

W kadrze na turniej w Gruzji i Azebejdżanie znalazła się zaledwie 18-letnia Natalia Murek, kapitan szóstego zespołu ostatnich mistrzostw świata juniorek, którego zawodniczki niedługo rozpoczną swoją przygodę z zawodową siatkówką. Ta grupa daje nadzieję na lepsze jutro?

Ta kadra to ciągła rotacja i to stwarza sporo szans dla młodych siatkarek. Miałam okazję obserwować Natalię i jest to pracowita i bardzo ambitna dziewczyna. Szuka tego, co najlepsze w siatkówce. Ta cała grupa młodzieży, która teraz zaczyna grę w ekstraklasie, jest pewnym promykiem nadziei na przyszłości i chciałabym, by im się powiodło.

Nie żal jest czasem pani obecnych kadrowiczek? Niezależnie od tego, jak się starają i co osiągają, nie są w stanie wygrać ze wspomnieniami złotej reprezentacji z 2003 i 2005 roku.

Ciężko porównywać obecne czasy z poprzednimi, na pewno wspólny jest cel, bo każdy chce wygrywać i osiągać dobre rezultaty, choć nie zawsze to się udaje. Wiem, jak to jest być Kopciuszkiem, na którego nikt nie stawia, bo w takiej roli leciałyśmy do Turcji. Nie miałyśmy nic do stracenia i udało się osiągnąć sukces. Oby tej grupie także się powiodło!

Istnieje obawa, że przez odejście ważnych sponsorów i obniżenie poziomu ligi nasza kobieca siatkówka wróci do punktu wyjścia sprzed piętnastu lat?

Wiadomo, że każdy by chciał, żeby wróciły lata sukcesów i siatkówka kobiet wzbudzała zainteresowanie, trzeba sobie stawiać wysokie cele. Skoro mamy dobre ośrodki szkoleniowe, mamy kibiców, skoro rozwija się sieć Siatkarskich Ośrodków Szkolnych, to mogę wierzyć, że mamy w Polsce atmosferę do tego, by podnosić poziom i przyciągać kolejnych fanów. Oczywiście, potrzebne są sukcesy, ale pamiętajmy, że my na swój sukces musiałyśmy cierpliwie czekać długie 24 lata.

[b]

Z tym że nikt nie chce czekać 24 lat na rozliczenie dotychczasowej pracy trenera Nawrockiego.
[/b]
Po mistrzostwach będziemy mogli sobie odpowiedzieć na pewne pytania dotyczące pracy tej reprezentacji. Na razie możemy głównie gdybać. Rezultat na tym turnieju powinien nam pokazać, czy kierunek obrany przez kadrę jest dobry lub zły, czy potrzeba zmian w zespole i sztabie szkoleniowym, czy jednak będzie potrzebne więcej doświadczenia.

Jak bardzo zmieniła się polska siatkówka od czasów jej największych sukcesów?

Jak to mówią, każdy czas rządzi się swoimi prawami. Widać teraz inne podejście do wykonywanej roboty, bo kiedyś nie traktowało się siatkówki tylko jako pracy, w której obecni są sponsorzy i duże pieniądze. To było przede wszystkim hobby, w którym nagrody były niejako przy okazji. Teraz w sztabie pracuje statystyk, asystent trenera, osoba od przygotowania fizycznego, a kiedyś za te wszystkie zadania odpowiadali dwaj trenerzy w drużynie. To wszystko idzie do przodu, w końcu patrzymy na świat i uczymy się od innych krajów, czasem zmieniamy swoje metody. Obyśmy szli z duchem czasu, ale to musi przynosić efekty.

Co dla pani będzie najważniejsze w nadchodzących mistrzostwach: konkretny wynik polskiej reprezentacji czy jej postawa na parkiecie i nadzieje, jakie stwarza na przyszłość?

Jako trener podeszłabym do tego tak: pierwszym ważnym celem niech będzie wyjście z grupy. Wiadomo, że w dalszej fazie turnieju na Polskę będą czekali wymagający przeciwnicy z wysokiej półki, a w takich meczach liczy się każdy punkt i set. Tego nas uczył Andrzej Niemczyk: by myśleć o sukcesie, trzeba najpierw wygrać seta, potem mecz, a na samym końcu myśleć o tym, co chce się osiągnąć. Z tym że jeśli chcesz walczyć o brąz, to wyjedziesz z turnieju z niczym. Tylko kiedy postawi się najwyższy cel, można marzyć o medalach.

Tak właśnie podchodziłam do rywalizacji, na początku najważniejsze są pierwsze udane akcje, dzięki którym można się "nakręcić" na kolejne wymiany. A na najbliższych mistrzostwach Europy... może wydarzyć się wszystko, może być bardzo dobrze, ale i bardzo źle. W końcu siatkówka zmienną jest i to widać nie tylko u kobiet, w meczach siatkarzy też dochodzi do wielu zwrotów akcji.

Komentarze (1)
Jg2
20.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam wrażenie że słyszę głos Prezesa lub jednego z działaczy Pzps.