Koszmar w Piaście Szczecin powrócił

Pro Kon Stal Piast Szczecin, pod taką nazwą, niemal, przez cały sezon występował jeden z głównych kandydatów do awansu do PlusLigi Kobiet. Jak się okazało przed barażowym pojedynkiem, zniknęła nazwa sponsora tytularnego. Ostatecznie szczeciński zespół nie awansował o klasę wyżej. Natomiast już teraz w najgorszych scenariuszach pojawiają się głosy, że klub przestanie istnieć.

Piast Szczecin, począwszy od końca poprzedniego sezonu, miał najbardziej burzliwy w swojej historii. Wydawało się, że w klubie jest tragiczna sytuacja. Zaległości w wypłacaniu pensji zawodniczkom wynosiły kilka miesięcy. Brak perspektywy na nowy sezon. Później pojawienie się dwóch sponsorów, którzy gwarantowali walkę o awans. Obie firmy dosyć późno porozumiały się z zarządem. To spowodowało, że prawie wszystkie kluby, te z PlusLigi Kobiet, jak i pierwszoligowcy mieli kadry skompletowane. Piastowi pozostało szybko szukać i wybierać raczej z ograniczonej liczby osób. Udało się zakontraktować jedynie dwanaście zawodniczek, które miały walczyć o najwyższy cel. W trakcie sezonu z zespołu, z powodu kontuzji, odpadały kolejne siatkarki, a Marek Mierzwiński miał coraz większy ból głowy. W końcu na placu boju zostało ich osiem, które po wpadkach szczęśliwie awansowały do czwórki. - W play-offach może być już tylko lepiej. Z zawodniczek zejdzie presja i z pewnością pokażą na co je stać - mówił wtedy trener Piasta. Tak też się stało. Drużyna bardzo dobrze zaprezentowała się w tej części rozgrywek. Najpierw pokonała Sokoła Chorzów w czterech meczach. Później szczeciniankom przyszło się zmierzyć z Budowlanymi Łódź, podopieczne Jacka Pasińskiego pewnie wygrały, ale nie ma się czemu dziwić, w końcu był to jedyny pewniak do awansu, reszta była tylko kandydatami. Aż przyszły baraże. Co prawda już po trzech meczach było jasne, że Stal się utrzymała, ale, z wyjątkiem drugiego spotkania, były to zacięte widowiska, na najwyższym poziomie. - Począwszy od okresu przygotowawczego przytrafiały się nam różne przeciwności losu. W trakcie sezonu dotknęły nas kontuzje i kłopoty finansowe. Jednak mimo wszystko uważam ten sezon za udany - mówił Marek Mierzwiński.

Pro Kon Stal to firma z branży przemysłu stoczniowego. Była ściśle związana ze Stocznią Szczecińską, a jej upadek był powodem zniknięciem z rynku tytularnego sponsora Piasta. - Nikt nie mógł przewidzieć tego, że nasz główny sponsor będzie miał wypadek śmiertelny na stoczni. W konsekwencji kryzysu gospodarczego jego firma po prostu się rozpadnie - ze smutkiem mówił Mierzwiński. Jednak dopóki tylko było to możliwe Pro Kon Stal przekazywała pieniądze na rzecz szczecińskiej drużyny. Pewnie dzięki temu nie ma zaległości w wypłatach zawodniczek. Na pewno już nie wpłynie do kasy klubu ani jedna złotówka z tego źródła. - Myślę, że i tak należą się wielkie podziękowania dla pana Marka Markowskiego, który dopóki mógł wspierał nas kwotą kilkuset tysięcy złotych. To są wyższe pieniądze, jakie otrzymaliśmy choćby z miasta - żalił się trener Piasta.

- Miejmy nadzieję, że coś się zmieni w naszych strukturach i finansowaniu. Widać, że nasza sytuacja finansowa wygląda bardzo słabo, momentami było wręcz katastrofalnie. Zarząd dwoi się i troi, ale niestety ciężko wybrnąć z tego impasu - powiedział Mierzwiński. Tym sposobem już drugi rok z rzędu Piast Szczecin będzie się ścigał z czasem. Trzeba szybko znaleźć sponsora, a później kompletować skład. Czy Piast zdąży? - Mamy troszeczkę czasu, ale chyba największe zadanie jest teraz przed zarządem. Musimy znaleźć sponsora. My pomożemy zarządowi w pozyskiwaniu pieniędzy. No zobaczymy jak to się rozwinie. Bardzo bym chciał żeby ta siatkówka w Szczecinie została na dłużej, ale nie wykluczam też takiej sytuacji, że żeńskiej siatkówki w tym mieście nie będzie - zakończył, ze smutkiem w głosie, trener Piasta Szczecin.

Źródło artykułu: