Trefl Gdańsk potrafi wychodzić z kryzysów: Do końca sezonu będziemy korzystać z energii z Pucharu Polski

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Damian Schulz
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Damian Schulz

Siatkarze Trefla Gdańsk w 20. kolejce PlusLigi 3:2 pokonali zespół Jastrzębskiego Węgla, choć pierwsze dwa sety nie wskazywały na to, że spotkanie będzie tak zacięte. - Myślę, że kibice są zadowoleni - powiedział po meczu Damian Schulz.

Początek meczu 20. kolejki PlusLigi nie zapowiadał się dla gdańszczan optymistycznie. W pierwszych dwóch setach siatkarze Jastrzębskiego Węgla dominowali na boisku. - Nasza gra może nie wyglądała fatalnie, ale na pewno gorzej niż powinna, z kolei Jastrzębski Węgiel zagrał bardzo dobrze w każdym elemencie. Widać było, że wiedzieli, co robią na tym boisku. Na szczęście udało nam się odwrócić tę sytuację - opowiadał po zaciętym, zakończonym dopiero w tie-breaku pojedynku, Mateusz Mika.

- Moja gra mogłaby wyglądać lepiej - przyznał kapitan Trefla Gdańsk, który wciąż wraca do formy po kontuzji. Choć jest jednym z liderów drużyny, ciężar zdobywania punktów coraz częściej biorą na siebie Artur Szalpuk czy Damian Schulz. - Im więcej wiodących zawodników, tym lepiej dla drużyny - stwierdził po prostu Mika.

Przyjmujący przyznał, że mecz przeciw jastrzębianom był trudniejszy niż te, które niedawno gdańszczanie rozegrali w ramach Pucharu Polski, zwyciężając w turnieju finałowym i zdobywając główne trofeum. - We Wrocławiu nie mieliśmy tak trudnych momentów. Owszem, w grę wchodziły duże emocje, ale nie musieliśmy wracać z 0:2 - zauważył.

Pozytywna energia po pucharowym zwycięstwie wyraźnie wciąż towarzyszy gdańskim lwom. - Będziemy z niej czerpać do końca sezonu - śmiał się atakujący, Damian Schulz. - Ten turniej bardzo różni się od ligi, w której, jeśli coś czasem przegrasz, to możesz te punkty odrobić. Tam gra się w każdym meczu o zwycięstwo albo się odpada. Widocznie lubimy taki system rozgrywek - mówił zadowolony zawodnik.

On sam mecz przeciwko podopiecznym Ferdinando De Giorgiego rozpoczął nie najlepiej. Jego gra wyraźnie poprawiła się po tym, gdy spędził kilka chwil w kwadracie dla rezerwowych. - Na początku w ogóle nie układała nam się ta gra. Potrzebowaliśmy jakichś zmian, żeby odetchnąć. Wróciliśmy na boisko i graliśmy swoje - wyjaśniał. - Zostawiliśmy na boisku kawał serca i myślę, że kibice są zadowoleni - dodał.

Gdański atakujący przoduje w rankingu MVP ligi  - otrzymał już w tym sezonie sześć takich nagród - i coraz głośniej mówi się, że zasłużył na powołanie do kadry narodowej. - Oczywiście, ja bym się chętnie zgłosił, ale ta decyzja nie zależy ode mnie - uciął spekulacje zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów

Komentarze (0)