Ostrowieckie siatkarki wprawdzie uległy wyżej notowanemu ŁKS-owi Commercecon Łódź w trzech partiach, ale momentami - szczególnie na początku setów - grały bez kompleksów i losy meczu mogły się potoczyć inaczej.
- Mamy duży niedosyt po meczu z ŁKS-em, bo na pewno potrafimy grać dużo lepiej. Na początkach setów pokazałyśmy, że możemy grać jak równy z równym. Jednak zawsze czegoś nam brakowało, by postawić kropkę nad "i". Nie wiem, czy boimy się grać z tymi lepszymi zespołami? Wyraźnie brakuje nam pomysłu na grę w końcówkach setów. Zdarzają nam się przestoje, zwłaszcza kiedy mamy problemy z przyjęciem zagrywki, później wszystko jest już tego konsekwencją, bo mamy utrudnienie przy kończeniu ataków. Poza tym, świadomość, że rywalki nas doszły krępuje grę. Pewnie, że na treningach robimy, co możemy, by nie dopuszczać do takich sytuacji, ale cóż z tego - skomentowała po spotkaniu atakująca KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Anna Miros.
Przed pomarańczowo-czarnymi kolejna trudna przeprawa. Tym razem na terenie rywala z mistrzem kraju - Chemikiem Police. - Teraz gramy z Chemikiem i znów nie jesteśmy faworytkami. Będziemy starały się zaprezentować wszystko to, co mamy najlepsze w zespole. Serce zostawimy na parkiecie - dodała kapitan KSZO.
To, że KSZO podjął rękawicę i że nie był to wcale łatwy mecz potwierdziła Lucie Muhlsteinova, wybrana MVP spotkania. - Wcale nie było nam tak łatwo w Ostrowcu Świętokrzyskim, jak sugeruje wynik. KSZO jest walecznym zespołem i trudno się z nim zawsze gra, tym bardziej jak odbija tyle ataków. Cieszę się, że wygrałyśmy 3:0, ale wynik mógł być też zupełnie inny - stwierdziła rozgrywając ŁKS-u.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości