Grot Budowlani przełamali apatię i wygrali z MKS-em. "Powinniśmy szybciej zareagować"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki Grot Budowlanych Łódź i trener Błażej Krzyształowicz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki Grot Budowlanych Łódź i trener Błażej Krzyształowicz

Zdobywczynie Pucharu Polski oddały MKS-owi Dąbrowa Górnicza na własne życzenie dwa sety, ale potem wróciły na swój poziom i wygrały 3:2. Błażej Krzyształowicz miał dla Grot Budowlanych Łódź słowa pochwały, ale i nagany.

Po dwóch pierwszych setach w Atlas Arenie MKS Dąbrowa Górnicza dołączył do grona ekip Ligi Siatkówki Kobiet, które urwały Grot Budowlanym Łódź punkt. Dość niespodziewanie, bo dąbrowianki zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli i rzadko kiedy wznoszą się w tym sezonie na wyżyny swoich możliwości. Wicemistrzynie kraju i aktualne zdobywczynie Pucharu Polski zaskakująco łatwo dały się zdominować ligowej "czerwonej latarni" i co szczególnie zaskakujące w ich wypadku, miały olbrzymie kłopoty z zatrzymanie zapędów Zagłębianek blokiem.

- Byliśmy na początku trochę apatyczni, przynajmniej to było moje subiektywne odczucie. Patrząc choćby na pierwsze dwa sety, były one lepsze pod względem przyjęcia i ataku niż dwa kolejne, wygrane do 17. Z punktu widzenia trenera jest to pewnie nieporozumienie - mówił po spotkaniu Błażej Krzyształowicz, który musiał szybko zareagować na niekorzystny obrót wydarzeń i odmienić postawę swoich siatkarek w trakcie dziesięciominutowej przerwy po drugim secie.

- Sytuacja na parkiecie była wymuszona brakiem Agaty Witkowskiej. Ale to nie zmienia faktu, że niezależnie od tego, czy wygraliśmy akcję, czy ją przegraliśmy, reakcja była jedna: apatyczne "uff" i czekanie na wyrok. Nie było myślenia o tym, by przełamać rywala po dwóch-trzech akcjach na jego korzyść. Spróbowaliśmy zmiany, na szczęście się udała i dzięki temu wygraliśmy mecz - ocenił młody trener, mając na myśli zmianę na pozycji libero. Adrianna Muszyńska, z konieczności zastępująca Agatę Witkowską, ustąpiła miejsca Martynie Grajber. Dzięki temu łodzianki uporządkowały swoją grę w kontrataku i mogły swobodnie korzystać z możliwości Julii Twardowskiej.

Dąbrowski zespół był o krok od skorzystania ze słabości faworyta, prowadził w końcu 16:12 w trzecim secie. Łódzka ekipa zmagała się nie tylko z powrotem do ligowej rzeczywistości po udanym turnieju w Nysie, ale i kontuzjami. - Zaraz po powrocie z Pucharu Polski Agata naderwała łydkę, a Gabriela Polańska po przeziębieniu wróciła do składu dopiero na przedmeczowym rozruchu. Ale to nie jest żadne tłumaczenie, bo powinniśmy zdecydowanie szybciej zareagować na to, co się dzieje na boisku. To nie jest tak, że jesteśmy bezpieczni i wejdziemy do czwórki z łatwością, trzeba się bić o punkty. Mieliśmy sporo kilogramów presji na sobie, tym większe komplementy należą się dziewczynom za ostatnie trzy sety - tłumaczył Krzyształowicz.

Już w najbliższą środę 21 marca odbędzie się zaległe spotkanie pucharowiczów z Nysy, czyli Grot Budowlanych i Enei PTPS-u Piła. W interesie szkoleniowca łodzianek byłoby jak najszybsze dojście do zdrowia podstawowej libero, ale wygląda na to, że będzie on musiał szukać innych rozwiązań. - Kiedy wróci Agata? Dobre pytanie, na razie czekamy na poniedziałkowe badania, które powiedzą nam, czy możemy liczyć na nią w środowym meczu - mówił były statystyk. Jak pokazało spotkanie z MKS-em, desygnowanie Martyny Grajber na libero po raz kolejny mogłoby się sprawdzić. Ale ambitny rywal walczący z łódzką drużyną o czwarte miejsce w tabeli jest w stanie wykorzystać każdą lukę w podstawowym składzie Grot Budowlanych.

ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek zatrzymał wielki Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)