Pierwszy mecz o stawkę w sezonie, czyli Superpuchar pomiędzy Chemikiem Police a Grot Budowlanymi Łódź. - Zabrakło szczęścia, troszkę zaangażowania. Prowadziłyśmy 2:1, brakło czegoś w czwartym secie - tłumaczyła później Magdalena Stysiak. Jej zespół przegrał czwartą partię, a w tie-breaku od razu pozwolił rywalkom na odskoczenie i nie znalazł już recepty na rozpędzone brązowe medalistki poprzedniego sezonu.
Chemik Police wymienił między sezonami obie atakujące. Do Włoch zdecydowała się odejść Malwina Smarzek, a klub nie przedłużył kontraktu z Alex Holston. Postawiono na młodzież, do zespołu dołączyła 18-letnia Martyna Łukasik (rocznik 1999), a później oczekiwano, że zostanie sprowadzona bardziej doświadczona siatkarka. Tymczasem skład uzupełniła ledwie 17-letnia Stysiak (pełnoletność osiągnie 3 grudnia tego roku - przyp. red.).
Z pozoru był to wybór zaskakujący, ale miał swoje uzasadnienie. Obie młode atakujące znalazły uznanie w oczach selekcjonera reprezentacji Polski. Łukasik przez cały sezon walczyła z kadrą, najpierw w World Grand Prix, a później w turnieju w Montreaux.
Stysiak trenowała jednak z juniorkami, przygotowując się do mistrzostw Europy. Zawodniczki miały okazję pracować z Jackiem Nawrockim, który w Szczyrku przebywał z seniorkami. Być może właśnie ta współpraca dała efekty na wspomnianej imprezie. Polki wywalczyły brązowy medal, a Stysiak dostała nagrodę dla najlepszej atakującej turnieju i pokazała, że ma ogromny potencjał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje Cibulkovej na Malediwach. Co za widok!
Mecz Superpucharu nie był dla niej debiutem na seniorskim szczeblu. Zadebiutowała na nim w 2016 roku, w starciu pomiędzy Chemikiem Police a KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Później została wypożyczona do SMS-u Police, sięgając po brąz mistrzostw Polski.
Teraz na dobre zagości już w seniorkach, a w niedzielnym meczu pokazała, że może być mocnym punktem drużyny. - To jest gra zespołowa, ciężko mi więc mówić o sobie. Jesteśmy w tym wszystkie razem, przegrałyśmy i pozostało nam pogratulować przeciwniczkom - tłumaczyła, nie chcąc wmówić sobie, że indywidualnie zaprezentowała się znakomicie.
Stysiak wywalczyła 27 punktów, dostając aż 58 piłek i kończąc 26 z nich. Popełniała błędy, nie zawsze omijała blok, ale grała bardzo odważnie, a niektóre jej ataki sprawiały wrażenie, jakby na tym poziomie grała od wielu lat.
Jej zadanie w Chemiku nie będzie łatwe, przede wszystkim dlatego, że na jej i Martyny Łukasik barkach będzie cała odpowiedzialność za zdobywanie punktów na prawym skrzydle. Ale także ze względu na porównania do Malwiny Smarzek.
- Zobaczymy jak będzie. Wiem, że do Malwiny brakuje mi bardzo dużo. Mam z nią bardzo dobry kontakt, to dla mnie autorytet. Trzymam za nią kciuki i życzę jej wszystkiego, co najlepsze - podkreśliła Stysiak.
Wszystko przed nią, a kibice z wielkim zaciekawieniem będą przyglądać się rozwojowi młodej i utalentowanej atakującej.