Jak się robi dobry klub? Krótki poradnik Aluronu Virtu Warty Zawiercie dla chętnych
Niezależnie od tego, jakie miejsce na koniec tego sezonu zajmie PlusLigowy klub z Zawiercia, warto się mu przypatrzeć. Własnie tak powinno się tworzyć siatkarski projekt. A dokładnie jak? Poniżej przedstawiamy kilka cennych wskazówek.
Siatkarskie tradycje Warty Zawiercie sięgają lat 70. ubiegłego wieku, ale historia klubu, który obecnie występuje w PlusLidze, zaczyna się w 2011 roku, kiedy Kryspin Baran wraz ze znajomymi powołuje stowarzyszenie Klub Siatkarski Warta Zawiercie, zrzeszający amatorskich graczy. Tak się składa, że Baran jest przy okazji prezesem prężnie rozwijającej się firmy Aluron, produkującej systemy aluminiowe dla m.in okien i drzwi, i ma chęć finansować swoją siatkarską pasję. Klub zaczyna od czwartej ligi i w ciągu czterech lat awansuje do zaplecza siatkarskiej ekstraklasy, co dowodzi, że w Zawierciu doskonale wiedziano, jak wykorzystać wsparcie jednego z większym pracodawców w mieście.
Pytany o sportową pasję prezes Baran zarzeka się, że to nie jest kaprys ani fanaberia, a po prostu ulubiony sposób spędzania wolnego czasu i przy okazji próba aktywizacji całej społeczności lokalnej. Miasto odwdzięczało się nieraz biznesmenowi, choćby tytułem Człowieka Roku, a przede wszystkim licznym wsparciem drużyny na trybunach hali na ulicy Blanowskiej. Polska siatkówka po latach silnego wspierania przez spółki skarbu państwa nie zawsze docenia pozytywnych wariatów, którzy poświęcają swoje pieniądze i czas na ten sport, wiedząc, że nie jest to inwestycja nastawiona na większy zysk. Tym bardziej trzeba doceniać takich ludzi jak Kryspin Baran, zwłaszcza w porównaniu z prezesem nieistniejącego już Trefla Proximy Kraków Łukaszem Kadelą, którego miłość do siatkówki kobiet wygasła bardzo szybko.
2. Działaj bez pośpiechu i korzystaj z szans od losu
- Dzisiejszą wygraną dedykuję tysiącom działaczy, którzy rozwijają swoje małe kluby sportowe powoli, spokojnie i stabilnie. Na skróty nie zawsze popłaca - pisał Kryspin Baran na Twitterze po wygranej jego drużyny ze Stocznią Szczecin, tym samym wbijając dość bolesną szpilkę słynnemu już "projektowi", który zdążył upaść z hukiem jeszcze przed końcem tego roku. W zawierciańskim klubie niczego nie robiono na hurra, nawet decyzję o aplikacji do PlusLigi podejmowano dość ostrożnie i bojaźliwie. Dopiero trener Jan Such musiał wywrzeć nieco presji na działaczach Aluronu Virtu Warty i powiedzieć: - Jak jest okazja, to się z niej korzysta!
Bojaźń władz klubu wynikała z przekonania, że do drzwi PlusLigi powinien pukać tylko najlepszy zespół pierwszej ligi, a jeżeli drużyna nie prezentuje jakości sportowej godnej ekstraklasy, nie ma co wchodzić do niej kuchennymi drzwiami. Ostatecznie okazało się, że zawiercianie wygrali rozgrywki i sami nie doceniali swojej jakości. Ale w historii klubu zdarzyło się nieco przyspieszyć bieg wydarzeń. W 2013 roku Warta Zawiercie porozumiała się z drugoligowym KS Spodek Katowice, przejmując od niego siatkarzy oraz miejsce w rozgrywkach. Zawiercianie bronili się sportowo, ale skoro los dał im szansę wskoczenia poziom wyżej, dlaczego z niej nie skorzystać?
3. Walcz z realiami zamiast obrażać się na rzeczywistość
Grzegorz Kulikowski, prezes walczącej swego czasu o ekstraklasę Wisły Warszawa, zrobił absolutnie wszystko, by zemścić się medialnie na lidze i PZPS za rzekome utrudnianie życia w barażach z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Batalia o terminy meczów i piłki, którymi miały być rozgrywane mecze, przysłoniła całą rywalizację dwóch klubów i zapewne Kulikowski miał rację w niektórych zarzutach wobec ligi, ale dał się poznać przede wszystkim jako pieniacz i awanturnik. Zupełnie inne podejście zaprezentowano w Zawierciu, i to mimo kłód rzucanych co chwilę pod nogi.
Władze AZS-u Częstochowa przed każdym meczem barażowym z Aluronem Virtu Wartą zgłaszali wniosek o walkower na swoją korzyść, argumentując, że aspirujący pierwszoligowiec nie szkoli młodzieży i ma zbyt małą halę meczową. Władze Warty nie wdały się w niepotrzebny spór i wyszły z prostego założenia: gramy według ustalonych reguł i w danych warunkach, nawet jeżeli nie do końca nam sprzyjają. Efekt tego podejścia wszyscy pamiętamy. Zawierciański klub wygrał baraże z upadającym AZS-em, poza tym udało mu się przekonać ligę, że daje gwarancję jakości i mała hala w niczym nie przeszkadza.
4. Inwestuj w ludzi
Niektóre kluby nie przejmują się ludźmi, którzy pracowali rzetelnie dla ich dobra przez lata, niektóre potrafią nagle żegnać się z klubowymi legendami z dnia na dzień. W Zawierciu postawiono na Dominika Kwapisiewicza i zaufano jego umiejętnościom, co dało wymierne efekty, czyli rokroczną poprawę końcowej pozycji w pierwszej lidze i w końcu awans do PlusLigi po pokonaniu wszystkich najtrudniejszych rywali. Prezes Baran pomagał Kwapisiewiczowi opłacić staże trenerske w USA i dał mu spory kredyt zaufania.
- Czasem zdarza się, że przez brak odpowiedniego materiału ludzkiego i barier wynikających z finansów zespół nie jest w stanie wejść na wyższy poziom, ale jeśli zarząd widzi, że praca trenera z drużyną przynosi efekty i następuje progres umiejętności zawodników, wtedy można myśleć o planach współpracy zakreślonej na lata - tłumaczył zawierciańskie podejście sam Kwapisiewicz. On sam miał różne myśli po tym, jak w pierwszym ekstraklasowym sezonie klubu przesunięto go na pozycję drugiego trenera, ale wtedy władze Warty przekonały go, że może liczyć w każdej chwili na ich wsparcie. Podobnie jak Grzegorz Bociek, który w Zawierciu wracał do regularnych występów po przejściach z kręgosłupem i odwdzięczył się wieloma udanymi meczami.
5. Daj się poznać Polsce
Za czasów pracy w Zawierciu Damiana Juszczyka (późniejszego rzecznika Wisły Kraków, obecnie w Odrze Opole) w Zawierciu zrobiono chyba wszystko, żeby wypromować nowy klub PlusLigi. Czasem można było się zastanawiać, czy aby przypadkiem dział promocji Aluronu Virtu Warty nie szarżuje zbyt mocno z ryzykownymi pomysłami, np. klubową aplikacją w języku angielskim, która nie miała prawa cieszyć się wielką popularnością. Ale już pomysł z wypuszczeniem własnej marki piwa "Jurajski Rycerz" oceniano zgodnie jako świetny ruch, zwłaszcza gdy kibice klubu zaczęli wręczać butelki trunku jako prezenty i promowali swój klubowy produkt w całej lidze.