- Cały czas wierzymy w to, że uda nam się zająć drugie miejsce. Przed nami bezpośrednie spotkanie, które może okazać się decydujące. Po cichu liczyliśmy na to, że ONICO straci punkty w meczu z ZAKSĄ, która w tym roku nikomu nie odpuszcza. Niestety, trochę się, że tak powiem, zdziwiliśmy. Ale nie ma co narzekać, bo i tak spotkamy się ze sobą. Póki co nie wybiegamy tak daleko w przyszłość, bo przed nami trudne starcie w Rzeszowie. Asseco Resovia nadal ma nadzieję znaleźć się w szóstce, w związku z czym na pewno nam nie odpuści - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jakub Popiwczak.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla obecnie zajmują w rozgrywkach PlusLigi trzecią pozycję, tracąc do Inżynierów jeden punkt. Sytuacja podopiecznych Roberto Santilliego mogła być nieco lepsza, jednak ostatnie mecze w ich wykonaniu nie były zbyt udane. Porażki z ZAKSĄ, aktualnym liderem rozgrywek oraz Indykpolem AZS Olsztyn sprawiły, że zespół ze Śląska zmuszony jest odrabiać straty. Pomarańczowo-czarni częściowo zrehabilitowali się za poprzednie niepowodzenia w Bydgoszczy. Niewiele jednak brakowało, aby wynik tego spotkania jeszcze bardziej skomplikował sytuację jastrzębian w walce o drugie miejsce, gwarantujące bezpośredni awans do półfinału PlusLigi.
- Porażka z Olsztynem to był taki trochę prztyczek w nos, bo gdybyśmy wygrali, to my byśmy byli obecnie na drugim miejscu. W Bydgoszczy na potknięcie nie było już miejsca. Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy do zespołu, który w pierwszej rundzie przyjechał do nas jak po swoje i zabrał nam trzy punkty. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy się zrewanżować, innej opcji nie było - powiedział libero Jastrzębskiego Węgla.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Słabe skoki Polaków. "Nie ma powodów do optymizmu"
- Mamy już zapewnione miejsce w play-off, dlatego staramy się obecnie budować grę w taki sposób, aby być jak najlepiej przygotowanym na play-off, bo tak naprawdę, to będą najważniejsze mecze w sezonie. Stawka, jeśli chodzi o drużyny z miejsc 3-6, a nawet 3-8, jest bardzo wyrównana i wszystkie zespoły stać na to, aby zagrać w półfinale. Walka jest bardzo zacięta. Wiem, jak my czuliśmy się w zeszłym sezonie, gdy do samego końca drżeliśmy o miejsce w szóstce, dlatego współczuję tym zespołom, bo ręce mogą drżeć. My musimy skupić się już tylko na walce o bezpośredni awans do półfinału, bo to zdecydowanie będzie duży handicap - powiedział 22-libero.
Biorąc pod uwagę, jakie perturbacje towarzyszyły ekipie z Jastrzębia-Zdroju w trakcie trwającego sezonu, niespodziewana dymisja Ferdinando De Giorgiego oraz rozwiązanie kontraktu przez Salvadora Hidalgo Olivę, wyniki osiągnięte przez piąty zespół ubiegłorocznych rozgrywek można uznać za pewną niespodziankę. Jakub Popiwczak przyznaje, że spora w tym zasługa Roberto Santilliego, który przejmując drużynę, zdecydował się w dużej mierze kontynuować dzieło poprzednika.
Rafael Araujo nie jest już zawodnikiem ONICO Warszawa
- Roberto, przychodząc, powiedział, że nie będzie robił rewolucji i nie zrobił. Pewne rzeczy poukładał po swojemu, do niektórych zawodników podszedł indywidualnie, dał im troszkę więcej luzu. Zmienił parę rzeczy, również poza boiskiem, no i wygląda to, jak wygląda. Nie mnie to oceniać czy lepiej, czy gorzej - powiedział Popiwczak.
- My mamy świadomość, jakie cele zostały przed nami postawione, dlatego nie pozwalamy na to, żeby rzeczy okołosiatkarskie nas rozbijały od środka. Jeśli o mnie chodzi, to na temat Ferdinando De Giorgiego nie chciałbym się wypowiadać w negatywny sposób, bo pod jego wodzą może graliśmy może troszkę ciermiężną dla oka siatkówkę, ale skuteczną. Byliśmy na trzecim miejscu w tabeli, zdobywaliśmy punkty nawet z tymi najlepszymi w lidze, także można powiedzieć, że Fefe zbudował bazę pod grę, którą widzimy teraz - przyznał siatkarz Jastrzębskiego Węgla.