Chyba nikt nie spodziewał się, że Developres SkyRes Rzeszów, który nie przegrał ani jednego ligowego spotkania od 13 stycznia tego roku i w międzyczasie pokonywał zarówno Chemika Police, jak i ŁKS Commercecon Łódź, straci punkty na terenie BKS-u Profi Credit Bielsko-Biała. Zespołu, który w pierwszym starciu obu ekip w Rzeszowie gładko przegrał 0:3 i nie wyglądał na poważnego rywala dla siatkarek trenowanych przez Lorenzo Micellego.
Wielki powrót Matthew Andersona do klubu z Modeny? Miałby być konkurentem Iwana Zajcewa
- Spodziewałyśmy się, że dziewczyny będą walczyć, zwłaszcza u siebie. Należą im się gratulacje, bo zagrały fajny mecz, my natomiast słabszy... Nie chciałabym powiedzieć jednego słowa za dużo, może na tym poprzestańmy i miejmy nadzieję, że w Nysie będzie zupełnie inaczej. Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o resztę sezonu, natomiast czuję ogromny niesmak po tym spotkaniu. Chciałabym, żeby każda z nas przemyślała sobie to, co się stało w Bielsku i skupiła się bardziej na sobie i na tym, co ma wykonywać na boisku, a nie na ogóle - mówiła Agata Sawicka w rozmowie z klubową telewizją BKS-u.
Libero rzeszowianek starała się uśmiechać, ale widać i słychać było, że targają nią emocje. Nic dziwnego, bo tak zdecydowana porażka przed turniejem finałowym Pucharu Polski w Nysie nie jest dobrym omenem na przyszłość.
ZOBACZ WIDEO HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."
Co zrozumiałe, w odmiennych nastrojach były zawodniczki z Bielska-Białej, dla których było to siódme zwycięstwie w drugiej części rundy zasadniczej Ligi Siatkówki Kobiet. - Trzymałyśmy się kurczowo założonej taktyki, do tego była u nas determinacja i odwaga. Potrafiłyśmy skończyć sporo piłek sytuacyjnych, a to jest zawsze sztuka doprowadzić piłki z dobrze działającej obrony do skutecznego ataku. Wstydziłyśmy się poprzedniego meczu z Developresem i chciałyśmy, żeby nie doszło do powtórki. Pokazujemy jako zespół, że stać nas na wiele w tym sezonie, a nasze młodsze zawodniczki pokazują w ważnych meczach swój potencjał. Szczerze mówiąc, myślałam, że rywal po wygranym secie odbuduje się i dociągnie wynik do końca na swoją korzyść, ale udało nam się odbudować psychicznie - oceniła rozradowana Paulina Maj-Erwardt, libero podbeskidzkiej drużyny.
BKS odbudował się w drugiej części sezonu i dzięki kolejnym zwycięstwom zapewnił sobie miejsce w czołowej szóstce LSK oraz udział w walce o medale rozgrywek. Jeszcze kilka tygodni temu mało kto traktowałby poważnie aspiracje zespołu Bartłomieja Piekarczyka, ale teraz wygląda na to, że trzeba na nie uważać. Zwłaszcza po ostatnich, świetnych występach Olivii Różański (25 pkt) i Emilii Muchy (19 pkt).
- Czujemy, że traktują nas trochę jak sparingpartnera dla wielkiej czwórki, ale nie zamierzamy składać broni i będziemy chcieli się postawić. W play-offie zagramy z którymś z zespołów z Łodzi, a na oba mamy patent, bo już z nimi wygrywaliśmy w tym sezonie. Nie skreślałabym nas na starcie, gramy w otwarte karty i nie czujemy się na straconej pozycji - podkreśliła z pewnością siebie libero BKS-u Profi Credit.
Grzegorz Łomacz: Mam nadzieję, że w końcu zaczniemy trenować w pełnym składzie