Kielecka Buskowianka woła o ratunek. "Wszyscy jeszcze wierzymy"

Newspix / Pawel Janczyk / 400mm.pl  / Na zdjęciu: zawodnicy KPS Kielce
Newspix / Pawel Janczyk / 400mm.pl / Na zdjęciu: zawodnicy KPS Kielce

Pierwszoligowa Buskowianka Kielce została postawiona w stan likwidacji, ale to nie oznacza końca walki klubu o byt. - Byłoby szkoda, gdyby w kraju podwójnych mistrzów świata zniknął kolejny ośrodek - mówił trener Mateusz Grabda.

W tym artykule dowiesz się o:

Długa rozmowa z Mateuszem Grabdą na stronie siatkakielce.pl to nie tylko podsumowanie ostatniego sezonu w wykonaniu Buskowianki Kielce. To tak naprawdę krzyk rozpaczy i próba uratowania największego siatkarskiego klubu w województwie świętokrzyskim.

Grzegorz Kosok: Santilli potrafi powiedzieć coś takiego, że zawodnicy oddają wszystko na boisku

- Nie od dziś wiadomo, że w Kielcach piłka siatkówka nie jest zbyt popularna, ale potencjalni sponsorzy powinni mieć świadomość tego, że drużyna ta nie jest miejscem dla chłopców, którzy przyjdą i będą przysłowiowo odcinać kupony. Kielce są miejscem dla tych wszystkich, którzy nie znaleźli zatrudnienia w innych drużynach w Polsce. Jesteśmy ośrodkiem, który sprowadza młodych, perspektywicznych i ambitnych chłopaków, którym dajemy nadzieję i szansę gry na wysokim poziomie - tłumaczył szkoleniowiec Buskowianki, dając za przykład Mateusza Bieńka, Marcina Komendę czy Adriana Buchowskiego.

Po sezonie 2018/2019, w którym Buskowianka zajęła w rozgrywkach I ligi mężczyzn dziesiąte miejsce, stało się jasne, że problemy finansowe nie pozwolą na dalsze funkcjonowanie klubu. Z funkcji prezesa zrezygnował Łukasz Zieliński, a na zebraniu członków zarządu okazało się, że żaden z nich nie chce przejąć stanowiska. Wtedy zapadła decyzja o postawienie stowarzyszenia KPS Kielce w stan likwidacji. To dramatyczna wieść dla całej siatkówki w regionie, ale klub ma wciąż nadzieję na to, że znajdzie się sponsor, który wysłucha jego apeli i wyłoży co najmniej milion złotych, minimalną kwotę do prowadzenia drużyny na poziomie pierwszej ligi i szkolenia młodzieży.

- Każdy, kto przychodził do tego klubu wiedział, że nie podpisze kontraktu za 10 tysięcy. W obecnym sezonie siatkarze zarabiali "marne grosze", przedział cenowy wahał się od 500 do 4000 złotych, co w skali roku daje małe pieniądze jak dla sportowca. Dla porównania są drużyny na tym samym ligowym poziomie, których zawodnicy zarabiają po 150 000 do 200 000 złotych rocznie. Wszyscy byli świadomi tego, że za te pieniądze muszą opłacić mieszkania, wyżywienie, wlać paliwo do swoich samochodów. W momencie, kiedy przyszły problemy finansowe i chłopcy praktycznie nie mieli za co żyć, pokazali charakter i walczyli, dograli sezon do końca - mówił w rozmowie z klubowym portalem trener Grabda, dodając, że miasto Kielce już teraz wspiera trzy ekstraklasowe drużyny kwotami zdecydowanie większymi niż te, które wystarczą miejscowej siatkówce.

Upadek Buskowianki Kielce to nie tylko tragedia graczy występujących w zespole seniorów, ale także ogromne problemy dla lokalnych ośrodków szkolących siatkarską młodzież jak UKS SMS Wybicki Kielce. Szkoleniowiec klubu z Kielc przekonywał w rozmowie, że potencjalny sponsor tylko zyska na swojej decyzji o udzieleniu wsparcia, jako że pierwsza liga siatkarzy jest coraz bardziej atrakcyjna medialnie. - Wszyscy jeszcze wierzymy, że znajdzie się osoba w województwie lub nawet niekoniecznie w województwie, która poczuje serce i pasję do siatkówki. Ogromnie szkoda by było, gdyby w kraju podwójnych mistrzów świata, gdzie siatkówka cieszy się dużą popularnością, zniknął kolejny ośrodek z siatkarskiej mapy - ocenił.

Serie A kobiet: cztery Polki zagrają o mistrzostwo Włoch

ZOBACZ WIDEO Serie A: Dobre wejście Recy! Atalanta pokonała Parmę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: