- Najpierw od trenera Gheorghe Cretu, a kiedy okazało się, że klub nie przedłuży z nim kontraktu na kolejny sezon i że zastąpi go trener Piotr Gruszka, to od niego także otrzymałem ofertę pracy w sztabie szkoleniowym. Niestety, zupełnie dla mnie nieoczekiwanie, okazało się, że sprawa jest nieaktualna. Przyznam, że byłem zaskoczony. Postanowiłem, że nie wyjadę z Rzeszowa i zakończę karierę. Zresztą, było już trochę za późno na szukanie nowego klubu - wyjaśniał Łukasz Perłowski w rozmowie z portalem Nowiny24.pl.
PlusLiga. ZAKSA - ONICO: warszawianie zbulwersowani decyzją PLS. Klub przekazał sprawę kancelarii prawnej
Pochodzący z podkarpackiego Strzyżowa siatkarz na dobre wpisał się w bogatą historię siatkówki w Rzeszowie. Perłowski związał się z Asseco Resovią Rzeszów łącznie aż na 14 lat (2004-2016, 2017-2019) i tylko raz zmienił otoczenie, trafiając na roczne wypożyczenie w sezonie 2016/2017 do Espadonu Szczecin. Były środkowy Resovii wspominał najlepsze i najgorsze chwile w ciągu wielu lat spędzonych w klubie, tłumaczył także, co wpłynęło na jego decyzję o tak trwałym związaniu się z jednym miastem.
- Trenerzy zespołu, Andrzej Kowal, który w 2002 roku ściągnął mnie do Resovii z Wisłoka i Jan Such, stawiali na młodych zawodników. Mecze i sety rozpoczynali doświadczeni zawodnicy, ale kiedy nasza drużyna miała przewagę, na boisko wchodzili młodzi zawodnicy jak ja. Potem grałem już od początku. Nie było więc sensu zmieniać klubu. Poza tym studiowałem na Politechnice i chciałem skończyć studia. No i zespół w lidze spisywał się coraz lepiej, robił postępy, klub umacniał się pod względem organizacyjnym - opowiadał "Perła" w wywiadzie dla Nowiny24.pl
ZOBACZ WIDEO Serie A: Sampdoria wypisała się z walki o puchary. Lazio wygrało w Genui [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Siatkarski dorobek Łukasza Perłowskiego to osiem medali mistrzostw Polski, w tym trzy złote, oraz srebro Pucharu CEV i Ligi Mistrzów, a także triumf w Superpucharze Polski. Środkowemu przyszło kończyć karierę po sezonie, w którym Asseco Resovia zajęła zaledwie siódme miejsce w PlusLidze i głównie rozczarowywała swoją postawą. Co dalej? - Sportowcowi ciężko jest powiedzieć definitywnie stop. Zdrowie dopisuje, czuję się dobrze, pracowałem sporo indywidualnie, ale chyba profesjonalnie grał już nie będę. Raczej wieczorem, dla przyjemności. Siatkówka to całe moje życie, jestem związany z nią przez 24 lata, nie da się łatwo powiedzieć, stop, do widzenia. Moja kariera w Rzeszowie jest definitywnie zakończona, ale to nie koniec z siatkówką - mówił były siatkarz.