- Projekt Szczecin to nie jest nauczka dla klubów, bo one codziennie to przerabiają. To powinna być nauczka dla PLS-u i PZPS-u. W dalszym ciągu jest marazm, jeśli chodzi o przyznawanie licencji. Po kilku artykułach niby zaczęło się coś dziać, zapowiadano wielkie zmiany, skończyło się na tym, że przysłano nam maila, że trzeba 2 tysiące więcej zapłacić za licencję - powiedział w audycji "W centrum sportu" wyemitowanej na antenie Radia Centrum, Andrzej Grzyb.
Znany siatkarski menedżer nie ukrywa, że jest zaniepokojony sytuacją finansową klubów rywalizujących w rozgrywkach PlusLigi. Wiele z nich posiada znaczące zadłużenie, co może rokować niekorzystnie na przyszłość. W ostatnich dniach głośno było o problemach ONICO Warszawa. Wcześniej kłopoty dotknęły między innymi MKS Będzin i Chemika Bydgoszcz. Jak się okazuje, nie są to jedyni członkowie siatkarskiej elity, zmagający się z deficytem.
- W Katowicach doszło do takiego "misz-masz" między menedżerem i prezesem czy wiceprezesem, który miał wpływ na siatkówkę, bo to jest wielosekcyjny klub. Tego prezesa już nie ma, a efekt jest taki, że koszty zakupów przekroczyły prawie milion złotych i nie wiadomo co z tym będzie dalej, poczekamy zobaczymy - powiedział Grzyb.
ZOBACZ WIDEO Ekstremalny wysiłek i niepowtarzalne wrażenia. Niecodzienne zawody w Zakopanem
Nowy sponsor dołącza do Aluronu Virtu Zawiercia. Warta znika z nazwy
- Gdańsk ma zaległości, ale podpisuje ugody, z nami również, o rozłożenie długu na raty. Zawsze jednak realizowali porozumienia, dlatego pójdziemy im na rękę, aby mogli z tego na spokojnie wyjść. Mieli drogą drużynę, łącznie z trenerem kosztowało to bardzo duże sumy i trzeba teraz jakoś z tego wybrnąć - dodał 54-latek.
Niestety, problemy z płynnością finansową dotyczą również drużyn żeńskich. Andrzej Grzyb nie ukrywa, że z niecierpliwością czeka na rozpoczęcie procesu licencyjnego przed nowym sezonem. Kluby, na dostarczenie odpowiednich dokumentów miały czas do 31 lipca. Decyzje o przyznaniu prawa do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej zapaść powinny w ciągu najbliższych tygodni.
- Kluby miały czas do końca lipca na złożenie wszystkich dokumentów. 12 lub 13 sierpnia odbędzie się posiedzenie dotyczące przyznania licencji. Ciekawi jesteśmy, co będzie, bo spis klubów wysłaliśmy do PZPS, komisji licencyjnej, przewodniczącego oraz szefa PLS. Zobaczymy, jak zareagują. Do tej pory nawet wygrane sprawy sądowe i wejście komornika, nie zablokowały przyznania licencji - powiedział Andrzej Grzyb na antenie Radia Centrum.
Puchary AZS-u Częstochowa na licytacji komorniczej. To może być koniec zasłużonego klubu
Zdaniem menedżera Wilfredo Leona, należy bezwzględnie egzekwować realizowanie ugód podpisywanych przez kluby. W opinii Andrzeja Grzyba, zadłużenie finansowe nie powinno skutkować dyskwalifikacją, o ile porozumienia podpisane z wierzycielami są realizowane. W przeciwnym wypadku należałoby wyciągać surowe konsekwencje, podobne do tych, jakie dosięgły jeden z najbardziej utytułowanych klubów w historii Francji - Paris Volley. Drużyna ze stolicy kraju, w związku z wykrytymi nieprawidłowościami finansowymi, została zdegradowana do niższej ligi.
- Jeżeli zarżnę klub, to 12 zawodniczek czy zawodników straci pracę. Nie mówiąc o odzyskaniu pieniędzy, które im się należą. Tu koło się zamyka. Sam wielokrotnie pożyczałem klubom pieniądze, aby mogły otrzymać licencję. PLS-owi brakuje jednak konsekwencji. Weźmy przykład z Francji, gdzie drużyna mogła zostać mistrzem kraju, ale za długi została wywalona do trzeciej ligi - powiedział Grzyb.
- Jeżeli klub podpisuje ugodę z zawodnikiem, to nawet w przypadku rozłożenia długu na raty, to jest ok. Dajmy mu szansę wyjść z tego. Piła na przykład jest bardzo zadłużona, ale zawarli ugodę. Mają program ustalony przez sąd i jeżeli będą spłacali regularnie swój dług, to nie ma co ich zarzynać. Od PZPS i PLS wymagamy jednak, aby byli konsekwentni. Jeżeli kluby podpisały umowę, niech ją realizują, jeżeli nie, to trzeba je pożegnać - przyznał były siatkarski reprezentant Polski.