Tokio 2020 turniej kwalifikacyjny. Martyna Grajber z powodzeniem weszła za Magdalenę Stysiak. "Potrafimy się odnaleźć"

- Zwycięstwo z Portoryko cieszy, ale już trzeba myśleć o Tajlandii. Turniej się dopiero zaczął, poprzeczka idzie coraz wyżej - mówiła Martyna Grajber, przyjmująca reprezentacji Polski po pierwszym dniu kwalifikacji olimpijskich we Wrocławiu.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Martyna Grajber (z nr 2) WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Martyna Grajber (z nr 2)
Trzydniowa walka o olimpijską kwalifikację, o której mówiła cała siatkarska Polska od początku sezonu reprezentacyjnego właśnie się zaczęła. Martyna Grajber przyznała, że trzeba było opanować pierwsze emocje przy kilkunastu pierwszych akcjach.

Czytaj także: Malwina Smarzek-Godek: Kto wie, jak by to się skończyło, gdybyśmy nie wybroniły drugiego seta

- To dla nas bardzo ważny turniej, a emocje towarzyszą nam za każdym razem. Sam mecz cechuje się najwyższym ciśnieniem. Na pewno bardzo było to istotne spotkanie z punktu widzenia wejścia w turniej. To dla nas na bardzo duży plus - uważa przyjmująca Grupa Azoty Chemika Police.
24-latka rozpoczęła mecz z Portoryko w kwadracie dla rezerwowych, ale szybko musiała pojawić się na boisku, bo już po kilku minutach gry kontuzji stawu skokowego nabawiła się Magdalena Stysiak (czytaj więcej na ten temat).

ZOBACZ WIDEO 76. Tour de Pologne. Na trasie będą nowe podjazdy. Czesław Lang zdradził jakie
- Trudno się wchodzi z ławki, zawsze towarzyszy temu duża nerwówka, a tu jeszcze na początku seta musiałam zastąpić kontuzjowaną koleżankę. Cieszę się, że to opanowałam. Skupiałam się na tym, by dołożyć swoją cegiełkę do wygranej. Zresztą wynik jest pozytywny, więc nie ma co rozpatrywać w detalach. Po prostu dobrze, że mogłam pomóc i dobrze, że jako zespół umiemy się odnaleźć w takich sytuacjach - skomentowała Grajber.

Gorąco zrobiło się na boisku w drugim secie, gdy Portoryko miało trzy piłki setowe przy prowadzeniu 24:21. Polki potrafiły odrobić straty i wygrać tę partię na przewagi.

- Niepotrzebne byłyby dla nas nerwowe sytuacje, które mogłyby spowodować stratę pewności siebie. Wybrnęłyśmy z tego drugiego seta i za to brawa dla całej drużyny. Rezultat 3:0 powinien nas po prostu zwyczajnie cieszyć, bo to jest bardzo dobre otwarcie turnieju - uważa zawodniczka.

W sobotę o 20:30 we Wrocławiu Polki czeka mecz z Tajlandią, która przegrała 0:3 z Serbia, ale napędziła nieco strachu tej drużynie. Drużyna trenera Jacka Nawrockiego na razie jeszcze nie myśli o niedzielnym starciu z reprezentacją Serbii.

- Każda sobie zerknęła na mecz Serbii z Tajlandią, ale na Tajkach skupiać się będziemy od sobotniego poranka. Piątkowe zwycięstwo cieszy, ale trzeba już o nim zapomnieć i przestawić się na kolejnego rywala. Turniej się dopiero zaczął, a poprzeczka idzie coraz wyżej. Na Serbki przyjdzie czas, ale Tajlandia będzie równie groźnym przeciwnikiem. Na pewno to nie będzie taki sam mecz jak w Lidze Narodów czy w Montreux. Tu będzie dużo mocniejsze granie - zapowiada Grajber.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×