Tokio 2020 turniej kwalifikacyjny. Martyna Grajber z powodzeniem weszła za Magdalenę Stysiak. "Potrafimy się odnaleźć"
- Zwycięstwo z Portoryko cieszy, ale już trzeba myśleć o Tajlandii. Turniej się dopiero zaczął, poprzeczka idzie coraz wyżej - mówiła Martyna Grajber, przyjmująca reprezentacji Polski po pierwszym dniu kwalifikacji olimpijskich we Wrocławiu.
Czytaj także: Malwina Smarzek-Godek: Kto wie, jak by to się skończyło, gdybyśmy nie wybroniły drugiego seta
- To dla nas bardzo ważny turniej, a emocje towarzyszą nam za każdym razem. Sam mecz cechuje się najwyższym ciśnieniem. Na pewno bardzo było to istotne spotkanie z punktu widzenia wejścia w turniej. To dla nas na bardzo duży plus - uważa przyjmująca Grupa Azoty Chemika Police.
24-latka rozpoczęła mecz z Portoryko w kwadracie dla rezerwowych, ale szybko musiała pojawić się na boisku, bo już po kilku minutach gry kontuzji stawu skokowego nabawiła się Magdalena Stysiak (czytaj więcej na ten temat).
Gorąco zrobiło się na boisku w drugim secie, gdy Portoryko miało trzy piłki setowe przy prowadzeniu 24:21. Polki potrafiły odrobić straty i wygrać tę partię na przewagi.
- Niepotrzebne byłyby dla nas nerwowe sytuacje, które mogłyby spowodować stratę pewności siebie. Wybrnęłyśmy z tego drugiego seta i za to brawa dla całej drużyny. Rezultat 3:0 powinien nas po prostu zwyczajnie cieszyć, bo to jest bardzo dobre otwarcie turnieju - uważa zawodniczka.
W sobotę o 20:30 we Wrocławiu Polki czeka mecz z Tajlandią, która przegrała 0:3 z Serbia, ale napędziła nieco strachu tej drużynie. Drużyna trenera Jacka Nawrockiego na razie jeszcze nie myśli o niedzielnym starciu z reprezentacją Serbii.
- Każda sobie zerknęła na mecz Serbii z Tajlandią, ale na Tajkach skupiać się będziemy od sobotniego poranka. Piątkowe zwycięstwo cieszy, ale trzeba już o nim zapomnieć i przestawić się na kolejnego rywala. Turniej się dopiero zaczął, a poprzeczka idzie coraz wyżej. Na Serbki przyjdzie czas, ale Tajlandia będzie równie groźnym przeciwnikiem. Na pewno to nie będzie taki sam mecz jak w Lidze Narodów czy w Montreux. Tu będzie dużo mocniejsze granie - zapowiada Grajber.