Turniej w Gdańsku był najbardziej istotnym wydarzeniem dla reprezentacji Polski siatkarzy w 2019 roku, choć nie był przecież imprezą mistrzowską. Ale właśnie on otwierał najszybszą drogę do awansu na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie.
- Chyba nie można powiedzieć, że "coś poszło niezgodnie z planem", bo wygraliśmy turniej. Myślę, że w tym jest trochę przesada. Stracony set ze Słowenią? To bardzo dobra drużyna, postawiła trudniejsze warunki niż Francja. Gdyby ktoś powiedział przed turniejem, że stracilibyśmy w nim zaledwie jedną partię i tak bralibyśmy to przecież w ciemno - powiedział Michał Gogol.
Czytaj również: Bartosz Bednorz zaskoczony decyzją trenera
Najwięcej uwagi absorbowało oczywiście starcie z Francuzami, do którego Polacy przygotowywali się tak długo, że nawet Dawid Konarski przyznał, że śniło mu się ono po nocach. A po wykonanym planie także sztab opanowała "radość i ulga".
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"
- O meczu z Francją rozmawiało się najwięcej. Poziom detali, do jakich doszliśmy w momencie taktycznych analiz był bardzo zaawansowany. Ostatecznie każdy z nich zadziałał i pomógł i to jest najważniejsze z naszego punktu widzenia. Z Francją pewne mechanizmy zagraliśmy dużo lepiej i dużo szybciej niż ze Słowenią - opowiadał Gogol.
- Ale i tak myślę, że na każdy mecz staramy się w większości przygotować tak samo - dodał asystent Vitala Heynena - Oczywiście, ze Słowenią dawno nie graliśmy, więc kiedy przygotowujemy sobie daną taktykę, jest nieco inaczej z jej realizacją oraz adaptowaniem się do przeciwnika. Słoweńcy też nas trochę zaskoczyli, bo grali więcej pierwszym tempem niż w poprzednich meczach, a my musieliśmy się do tego przyzwyczaić.
Sztab i zawodnicy byli pewni siebie od początku do końca turnieju. Ich spokoju nie zmąciła też m.in. porażka z Brazylią podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie.
- Gdy człowiek jest skoncentrowany na tym, co ma zrobić po kolei - od A do Z - skupia się właśnie na tym procesie, a nie na rzeczach dookoła. Choć faktycznie to efekty podlegają weryfikacji. I właśnie pozytywnie zweryfikował nas ten turniej. To była raczej koncentracja na rzeczach, które nie funkcjonowały dobrze w Krakowie, a można je było poprawić przed walką o igrzyska. Wiedzieliśmy, że nie damy rady poprawić wszystkiego - tłumaczył Michał Gogol.
Także na szkoleniowcu PGE Skry Bełchatów wrażenie zrobiła atmosfera panująca przez trzy dni kwalifikacji olimpijskich w Ergo Arenie. To sprawiło, że możemy mówić o pełni szczęścia.
- Myślę, że to jest kwintesencja tego turnieju. Osiągnęliśmy świetny wynik, kibice wypełnili trybuny i bawili się znakomicie. a zawodnicy grali do końca dla tej fantastycznej publiczności. Dzięki temu możemy powiedzieć, ze spełniliśmy wszystkie założenia na kwalifikacje olimpijskie - zaznaczył II trener reprezentacji Polski.
Co dalej przed kadrą? Mistrzostwa Europy i Puchar Świata. Na razie jednak Michał Gogol nie chciał podzielić się detalami na temat kadry i pomysłu na te imprezy.
- Dopiero czeka nas rozmowa z trenerem na ten temat. Będziemy rozmawiali sobie o personaliach, ale więcej szczegółów zna sam Vital. On ma w głowie swoje pomysły i myślę, że w najbliższych dniach lub najpóźniej tygodniach wszystkiego się dowiemy także i my - podsumował.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)