Mistrzostwa Europy siatkarek. Kapitan reprezentacji Polski: Cieszymy się, że ten turniej w końcu nastąpi

Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Agnieszka Kąkolewska
Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Agnieszka Kąkolewska

Już tylko godziny pozostały do inauguracji mistrzostw Europy siatkarek 2019, których jednym z gospodarzy jest Łódź. Polki nie ukrywają radości z tego faktu. - Nie mogłyśmy się wprost doczekać tego dnia - mówi kapitan zespołu, Agnieszka Kąkolewska.

To będzie ostatni turniej w obecnym sezonie reprezentacyjnym dla polskich siatkarek. Już jutro, 23 sierpnia, reprezentacja Polski kobiet rozpocznie zmagania w mistrzostwach Europy 2019, a swoje mecze grupowe rozegra w Łodzi. Na konferencji medialnej tuz przed startem imprezy pojawili się reprezentanci drużyn i sztabów szkoleniowych każdej z występujących w grupie B ekip. Wśród nich znaleźli się także trener i kapitan polskiej drużyny, Jacek Nawrocki i Agnieszka Kąkolewska, którzy ze z entuzjazmem podchodzą do ostatniego turnieju w tym roku.

- My już nie mogłyśmy doczekać się tego turnieju - stwierdza z uśmiechem Agnieszka Kąkolewska. - Są treningi, ale wiadomo, że taka impreza jak mistrzostwa Europy nie zdarza się często. Cieszymy się, że ten dzień już w końcu nastąpi. Tak jak pokazałyśmy już podczas turnieju we Wrocławiu, przed własną publicznością gra nam się jeszcze lepiej i potrafimy walczyć z najlepszymi drużynami na świecie jak równy z równym. Mam nadzieję, że tutaj będzie tak samo, z tą różnicą, że tę imprezę zakończymy zwycięskim akcentem - przyznaje środkowa reprezentacji Polski.

Czytaj także: ME 2019 kobiet. Paulina Maj-Erwardt: Mam nadzieję, że dziewczyny będą miały okazję przeżyć to, co ja 10 lat temu

Polki na mistrzostwach Europy 2019 trafiły do grupy B, a swoje mecze w fazie grupowej rozegrają w łódzkiej Atlas Arenie. Pierwszym przeciwnikiem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Słowenii (23 sierpnia, g. 20:30). - Każdy mecz jest ważny, ale ten pierwszy zawsze jest takim szczególnym. Ważne jest to, żeby dobrze rozpocząć turniej, dobrze prezentować się od samego początku. Oczywiście, zawsze towarzyszą mu szczególne emocje, ale my nie skupiamy się na tych negatywnych, a na pozytywnych - zaznacza kapitan polskiej drużyny, Agnieszka Kąkolewska.

ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"

Zawodniczki, jak same przyznają, bardzo dobrze radzą sobie z presją otoczenia. Mają świadomość, że po ich dobrej grze w dotychczasowych turniejach obecnego sezonu również przeciwnicy podchodzą do reprezentacji Polski w inny sposób niż miało to miejsce dwa czy trzy lata wcześniej. Na każdym kroku podkreślają jednak, że ta dobra postawa nie przełożyła się jeszcze na zadowalający je sukces.

- Być może z jednej strony rywale trochę inaczej nas postrzegają, ale z drugiej, my sobie mówimy, że tak naprawdę jeszcze niczego wielkiego nie osiągnęłyśmy. Myślę, że takie podejście nam pomaga. Taka jest prawda - jeszcze wielkiego sukcesu na swoim koncie nie mamy - dodaje Kąkolewska.

Czytaj także: ME 2019 kobiet. Malwina Smarzek-Godek: Chcę być cięższa o kilkaset gramów medalu w bagażu

Warto także przypomnieć, że hala Atlas Arena w Łodzi w przeszłości przyniosła już szczęście polskim siatkarkom. Dokładnie 10 lat temu, w 2009 roku reprezentacja Polski pod wodzą Jerzego Matlaka i Piotra Makowskiego zdobyła na mistrzostwach Europy brązowy medal. Jak jednak podkreśla obecny trener drużyny, Jacek Nawrocki, teraz tworzy się nowy rozdział w historii żeńskiej siatkówki.

- Ten sukces to oczywiście przepiękna karta w historii polskiej siatkówki żeńskiej, ale, walcząc z tym zespołem, który teraz mamy, musimy zapominać o wszystkim, co było kiedyś. Złote i brązowe medale to już przeszłość. Oczywiście, trzeba to szanować i wspominać, ale teraz mamy nowy zespół, który musi myśleć o swoich zawodach - mówi wprost selekcjoner reprezentacji Polski.

Jacek Nawrocki dodał także, że dopiero okaże się, czy dla polskich zawodniczek fakt, że mecze grupowe na mistrzostwach Europy będą rozgrywane przed własną publicznością, jest dobry czy zły. - Powiem szczerze, że ja bardzo obawiam się tego, jesteśmy jednym z gospodarzy tej imprezy, obawiam się tych rozdmuchanych oczekiwań. Widzę jednak, że dziewczyny radzą sobie z tą presją coraz lepiej. Już w tym roku z tygodnia na tydzień widziałem w nich rosnącą pewność siebie i liczę, że to będzie kontynuowane tutaj, na mistrzostwach Europy. Ilość impulsów z zewnątrz jest jednak bardzo duża i kto wie, jak to wytrzymamy - przyznaje szczerze Jacek Nawrocki.

Źródło artykułu: