Mistrzostwa Europy siatkarek. Eva Mori: Plan na piątek? Zmusić Polki do kłopotów w przyjęciu

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Eva Mori
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Eva Mori

Męska reprezentacja tego kraju zrobiła już niemałe zamieszanie. Teraz panie chcą pójść w ich ślady. Słowenia będzie pierwszym rywalem Polek w mistrzostwach Europy. Rozgrywająca Eva Mori liczy, że jej drużyna awansuje do 1/8 finału.

[b]

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: U was, podobnie jak u Polek, fakt, że zmierzycie się ze sobą w pierwszym meczu wywołuje niemałe emocje?[/b]

Eva Mori, rozgrywająca reprezentacji Słowenii: Każda z nas czuje już atmosferę turnieju odkąd przyjechałyśmy do Polski. Towarzyszy nam taki dreszczyk emocji i pewnie przy pierwszych piłkach meczu z Polkami będzie się on nasilał. Jednak później zamierzamy czerpać przyjemność z gry. Wiemy, że w Polsce kibice kochają siatkówkę i dla nas to też będzie niezapomniane doświadczenie grać przed taką publicznością.

Oczekiwania w kraju pewnie wzrosły po wynikach męskiej kadry w ostatnich latach.

Obserwujemy ich i chcemy iść w ich ślady. Mam nadzieję, że nie spadnie na nas zbyt duża presja w związku z tym. Po prostu opieramy się na tym, co wypracowałyśmy, choćby tego lata, gdzie zajęłyśmy drugie miejsce w srebrnej Lidze Europejskiej.

Czytaj też: Polska na start. Najważniejszy jest dobry początek

Skąd bierze się to, że w dwumilionowym kraju macie tak wiele liczących się drużyn w sportach zespołowych?

Jesteśmy małym krajem, ale dzięki temu jesteśmy wyjątkowi. Od dziecka uczy się nas, że musimy ze sobą współpracować, walczyć jeden za wszystkich i wszyscy za jednego.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: huknął z blisko 70 metrów. Fantastyczna bramka Leonela Quinoneza

I taki jest plan na mecz z Polską?

Trudno powiedzieć, bo Polska drużyna jest bardzo dobra. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy - czasem jeden błąd na zagrywce czy w przyjęciu może sprawić, że punkty posypią się lawinowo. Wydaje mi się, że musimy wywrzeć na nich presję zagrywką. Wiemy, że Polki mają bardzo dobre przyjęcie, ale jeśli nie będzie ono na co najmniej trzeci metr, pojawią się kłopoty.

A jaki jest wasz największy atut?

Jesteśmy młodą drużyną. W tym roku dziesięć zawodniczek z drużyny narodowej będzie grać za granicą, wiele z nich po raz pierwszy. Dopiero poznajemy to "elitarne" środowisko. Są to nasze dopiero drugie mistrzostwa Europy. Ja akurat jestem jedną z tych, które grają już dłużej poza krajem, ale uważam, że mamy sporo potencjału do pokazania.

Trzeci rok słoweńską kadrę prowadzi Alessandro Chiappini. To trener, którego w Polsce dość dobrze znamy.

Bardzo lubię jego styl prowadzenie zespołu. To jeden z najlepszych trenerów, z którym miałam okazję pracować. Nauczył mnie bardzo wielu nowych rzeczy. Wpaja nam, żebyśmy były pewne siebie. Myślę, że dzięki temu każdej ekipie jesteśmy w stanie utrzeć nosa.

Zobacz także: Jacek Nawrocki - trener, który buduje żeńską kadrę od zera
Jaki rezultat w mistrzostwach Europy was zadowoli?

Jeśli wyjdziemy z grupy do 1/8 finału, będzie już naprawdę dobrze. Ale może się zdarzyć, że wygramy niespodziewanie któryś z meczów albo że powinie nam się noga w jednym spotkaniu. Liczymy się z tym. Niemniej awans do najlepszej szesnastki to cel minimum.

Pojawiła się pani w Łodzi, czyli mieście, w którym będzie pani występować w przyszłym sezonie. Spotkała już pani kogoś z ŁKS-u Commercecon?

Jeszcze nie. Myślę, że dopiero w piątek po meczu będzie okazja, by porozmawiać z nowymi koleżankami z ŁKS-u. Z boiska znam jedynie Katarinę Lazović. Ale spokojnie, wkrótce wszyscy się poznamy. Liczę na dobry sezon w klubie.

Komentarze (0)