ME siatkarek. Malwina Smarzek-Godek: W pierwszym secie Ukrainki zabrały nam trochę tlenu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

W meczu z Ukrainą Polki musiały poradzić sobie z wyżej postawioną poprzeczką niż w dotychczasowych spotkaniach na ME. Ostatecznie z rywalizacji wyszły zwycięsko. - Było trochę nerwowo, ale ja byłam na to przygotowana - mówiła Malwina Smarzek-Godek.

W tym artykule dowiesz się o:

W poniedziałek, 26 sierpnia Biało-Czerwone wygrały mecz z zespołem z Ukrainy 3:1, zapisując na swoim koncie trzecią wygraną w grupie B na mistrzostwach Europy. Co prawda było trochę nerwów, zwłaszcza po pierwszym secie przegranym przez Polki do 20, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Agnieszka Kąkolewska: Mecz z Ukrainą nie układał się po naszej myśli

- Pomijając ten pierwszy set i trzeci gdzieś tam w końcówce, gdzie zaczęły nas doganiać, miałyśmy to pod kontrolą. Było trochę nerwowo, ale ja byłam na to przygotowana. Ukraina dwa razy dostała lanie po 3:0, ale ten zespół nie zagrał tego, co potrafi. Tam nie ma zawodniczek z przypadku i spodziewałam się tego, że po dwóch słabych meczach będą chciały się odgryźć. My też trochę im na to pozwoliłyśmy w pierwszym secie, w którym Ukrainki zabrały nam trochę powietrza. Zaczęły dobrze grać w obronie i na zagrywce, nakręciły się, a my zupełnie odwrotnie, ale ostatecznie dobrze się to dla nas skończyło - powiedziała Malwina Smarzek-Godek.

W pierwszej partii pojedynku z reprezentacją Ukrainy atakująca polskiej drużyny skończyła 3 z 12 piłek (25 proc. skuteczności w tym elemencie). W kolejnych setach 23-letnia zawodniczka poprawiła swoją grę. Łącznie w całym meczu otrzymała w ofensywie 51 piłek, kończąc 25 (49 proc. skuteczności).

ZOBACZ WIDEO Rangers FC - Legia Warszawa. To będzie mecz walki. "Widzę awans Legii. Wtedy dopiero się zacznie"

- Ciężko grało mi się w pierwszym secie, ale powoli przyzwyczajam się do tego. Ciężko grać tak długo, dostawać tak dużo piłek i nie mieć ciężkich momentów. Ja dziękuje Asi, że chciała mnie przełamać i pomagała mi w tym wszystkim. Byłam bardzo spokojna, wiem, że może nie jestem Paolą Egonu, ale myślę, że każda atakująca ma słabe momenty. Cieszę się, że się z tego wygrzebałam i dobrze skończyłam ten mecz, także dla własnej głowy przed meczem z Belgią - stwierdziła Smarzek-Godek.

Czytaj także: ME siatkarek. Polska - Ukraina. Magdalena Stysiak: Wiedziałyśmy, że to będzie ciężki mecz

We wtorek reprezentacja Polski kobiet ma dzień przerwy od meczów. Do rywalizacji w fazie grupowej ME powróci w środę, kiedy to po przeciwnej stronie siatki spotka się z zespołem z Belgii (28 sierpnia, godz. 17:30). Dzień później zagra z wicemistrzyniami świata, Włoszkami (29 sierpnia, godz. 20:30).

- Teraz przed nami dwa mecze, na które wszyscy tutaj czekali - przyznaje atakująca reprezentacji Polski. - Bardzo cieszę się, że do tych dwóch meczów przystępujemy z trzema zwycięstwami, kompletem punktów na koncie i ze spokojną głową. Nie powiem, że obawiałam się tego początku turnieju, bo czegoś takiego nie czułam, ale to jest tylko turniej. Wiele razy na tego typu imprezach faworyci przegrywali mecze z zespołami, z którymi teoretycznie nie powinni. Cieszę się, że wygrałyśmy te trzy mecze i wszystkie założenia zostały spełnione - dodała zawodniczka.

Belgijki po trzech meczach w fazie grupowej ME mają na swoim koncie dwa zwycięstwa (z zespołami z Ukrainy 3:0 oraz ze Słowenii 3:0) i jedną porażkę. W poniedziałek uległy bowiem reprezentacji Włoch 0:3 (18:25, 21:25, 23:25).

- Z Belgią zawsze nam się ciężko gra i różne były wyniki w meczach z tym zespołem. Ostatnio z nim wygrywałyśmy, ale to nie ma żadnego znaczenia. To drużyna bardzo waleczna i uważam, że w meczu z Włoszkami nie pokazały swojej siatkówki i tego, co tak naprawdę potrafią - przestrzega przed kolejnym rywalem Malwina Smarzek-Godek.

Komentarze (0)