Podopieczne trenera Jacka Nawrockiego ponownie przysporzyły kibicom mnóstwo emocji i nerwów. W środowy wieczór Polki stanęły przed szansą awansu do ścisłej "czwórki" mistrzostw Europy. Warunek był jeden - wygrać z niepokonaną dotąd reprezentacją Niemiec. Łatwo nie było, ale ostatecznie po pięciosetowym boju Biało-Czerwone zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i zameldować się w półfinale turnieju.
Czytaj także: Polska - Niemcy. Oceny po wielkim triumfie polskich siatkarek
- Tuż przed ćwierćfinałem tak naprawdę zdałyśmy sobie sprawę z tego, że żadna z nas, może pomijając tylko Paulinę Maj, nie grała nigdy o taką stawkę, jak wejście do czwórki mistrzostw Europy - przyznała Malwina Smarzek-Godek. - Byłam przygotowana na to, że w meczu z Niemkami będzie 5 setów. Ten tie-break zagrałyśmy trochę na własne życzenie. Czwartego seta miałyśmy bardzo pod kontrolą, a potem wkradło się dużo nerwów do naszej gry. Pozwoliłyśmy Niemkom grać lepiej, a same pogubiłyśmy się. To był jednak mecz o bardzo wysoką stawkę. Cieszę się, że ostatecznie udało się wygrać i że dałyśmy radę jako zespół - dodała polska atakująca.
Jak wielokrotnie przyznawały zawodniczki biało-czerwonej drużyny po ostatnim gwizdku sędziego, do kolejnego zwycięstwa na mistrzostwach Europy poniósł ich doping kibiców, którzy licznie wypełnili łódzką Atlas Arenę. - Wielka szkoda, że nie gramy w Łodzi meczów półfinałowych. Kibice po raz kolejny stworzyli niesamowitą atmosferę, którą było naprawdę czuć - stwierdziła Smarzek-Godek.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Krystian Bielik z powołaniem do pierwszej reprezentacji. "Przeszedł olbrzymią przemianę"
W spotkaniu z niemieckim zespołem ciężar gry w ataku nie spoczywał wyłącznie na Malwinie Smarzek-Godek. Dzielnie wspierała ją bowiem Magdalena Stysiak, która rozegrała swój najlepszy mecz w reprezentacyjnej karierze. To 18-letnia przyjmująca była najlepiej punktującą zawodniczką pojedynku, zapisując na swoim koncie 22 punkty (15 w ataku, 2 w bloku i 5 na zagrywce).
- To prawda, to był wielki mecz Magdy Stysiak. Ja trzymam kciuki, żeby dużo pracowała, rozwijała się i żeby z niej była naprawdę wielka zawodniczka. Gramy kosztem czegoś, kiedy Magda gra na przyjęciu, to ten element mamy gorszy, a w tym meczu Niemki przecież bardzo dobrze zagrywały. Mamy jednak odejście na wysokiej piłce i to nam ułatwia wszystko - mówiła Malwina Smarzek-Godek.
Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Polki zagrają o finał z Turcją! Pary i terminarz meczów półfinałowych
Przed reprezentacją Polski dwa dni przerwy od meczowego rytmu. Drużynę czeka teraz podróż do Ankary, gdzie zostaną rozegrane decydujące o mistrzostwie Europy pojedynki. W sobotę, 7 września, Biało-Czerwone zagrają z gospodarzami, reprezentacją Turcji, w półfinale turnieju.
- Na pewno nie pojedziemy do Turcji tylko po to, żeby zagrać półfinał, mecz o brąz, a potem wrócić do kraju. Oczywiście, że nie. Myślę, że mecz z Włoszkami był takim meczem przełamania dla nas i wtedy weszłyśmy na wyższy poziom, jeżeli chodzi o wiarę w siebie i swoje umiejętności. To było widać w tie-breaku w spotkaniu z Niemkami, że wyszłyśmy pewne siebie i pewne tego, że wygramy. Z Turcją na pewno będzie ciężki mecz, ale na razie o nim jeszcze nie myślę - powiedziała Smarzek-Godek.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)