Nokaut w poniedziałek, nokaut we wtorek. Reprezentacja Polski w siatkówce występuje w roli surowego nauczyciela na mistrzostwach Europy 2019. Z Czechami straciła zaledwie 45 punktów, z Czarnogórą 46 (relacja TUTAJ>>).
Oba mecze - zakończone gładkim 3:0 - pokazały, że decyzja o powiększeniu ME do 24 drużyn nie jest najlepszym pomysłem. Dla Polaków dwa ostatnie spotkania były niczym sparingi.
- Tak duża liczba drużyn powoduje, że takie mecze mogą się zdarzać i się zdarzają na tym turnieju. My zrobiliśmy swoją robotę, nie mamy sobie nic do zarzucenia. Zajmujemy się sobą, nie patrzymy na drugą stronę siatki - powiedział w rozmowie z Polsatem Sport Artur Szalpuk.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Piotr Nowakowski o meczu z Czechami. "Nie chcę nikogo obrażać"
Przyjmujący Biało-Czerwonych przyznał, że na teoretycznie słabszego rywala ciężko się czasami zmobilizować. Polacy jednak nie pozwalają sobie na dekoncentrację, bo wiedzą, że mogłoby ich to drogo kosztować.
- Mamy do siebie szacunek. Wiemy, że jeśli rywal gra słabo z nami, to musimy go dobić jak najmocniej się da - podkreślił, dodając: - Na pewno ciężej się zmobilizować na takie mecze niż na inne, ale jesteśmy profesjonalistami, wiemy, po co przyjechaliśmy i o co gramy. Każda głupia wpadka mogłaby wszystko wywrócić do góry nogami. Moglibyśmy trafić w dalszej fazie na trudniejszych rywali. To się nam nie opłaca i nie chcemy tego robić.
Po czterech zwycięstwach - z Estonią, Holandią, Czechami i Czarnogórą - podopieczni Vitala Heynena mają zapewniony awans do 1/8 finału ME. W ostatnim spotkaniu fazy grupowej zagrają w czwartek (19.09.) z Ukrainą w Amsterdamie. Początek o godz. 20.
Zobacz także: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Czarnogóra - Polska. Stanowiska komentatorów na rusztowaniu. "To jakiś żart"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)