Puchar Świata siatkarzy. Polska - Brazylia: obietnica spełniona w połowie. Tylko punkt Polaków w starciu tytanów

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Polscy siatkarze nie wygrają Pucharu Świata 2019. W niedzielę po bardzo dobrym meczu drużyna Vitala Heynena uległa Brazylii 2:3 i szanse na złote medale ma już tylko matematyczne. Za to na srebrne, też niezwykle cenne, już bardzo duże.

Mecz Polska - Brazylia był dla siatkarskich kibiców obietnicą atrakcyjniejszą od wszystkich tych, które w czasie kampanii wyborczej złożyli kandydaci do Sejmu. I w
przeciwieństwie do politycznych sideł na głosy, ta sportowa obietnica, świetnego meczu zakończonego zwycięstwem Biało-Czerwonych, wyglądała na rozsądną i możliwą do spełnienia. Naszym graczom udało się wywiązać tylko z pierwszej części - zagrali bardzo dobrze, spotkanie było bardzo atrakcyjne dla kibiców, ale pokonać Brazylijczyków nie zdołali.

Mistrz kontra wicemistrz świata, walka o zwycięstwo w Pucharze Świata 2019, Wilfredo Leon, Bartosz Kurek i Michał Kubiak po raz pierwszy grający razem na pełnym dystansie, Leon kontra jego były kolega z reprezentacji Kuby Joandry Leal - to dość argumentów za wielkim widowiskiem, siatkarskimi ostatkami na koniec reprezentacyjnego sezonu przed ligowym adwentem.

Leon, Kurek i Kubiak razem nie zagrali, bo jak się okazało MVP mistrzostw świata, wciąż odbudowujący formę po kontuzji kręgosłupa, wyjechał przed spotkaniem z Japonii. Atrakcji i tak było jednak dość.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Ogromny potencjał, którego nie potrafimy pokazać? "Boję się spotkania z Macedonią Północną"

Jeśli chodzi o sam Puchar Świata, przed spotkaniem w lepszej sytuacji byli Brazylijczycy, którzy wygrali wszystkie swoje mecze, w tym 3:0 z Amerykanami, jedynymi pogromcami Polaków w japońskim turnieju. Porażka 1:3 z ekipą USA sprawiała, że drużyna Vitala Heynena myśląc o końcowym triumfie musiała pokonać "Canarinhos" 3:0 lub 3:1.

W tym roku naszym siatkarzom udało się to raz na cztery próby - w meczu o 3. miejsce Ligi Narodów pokonali ekipę Renana Dal Zotto w trzech krótkich setach. Do tego dołożyli jedno zwycięstwo 3:2 (Final Six Ligi Narodów) i dwie przegrane 1:3 (faza grupowa LN, Memoriał Wagnera).

Trener Heynen przyznawał, że Puchar Świata wygrają raczej Brazylijczycy, że doścignąć ich już raczej się nie uda. Ale to nie oznaczało, że Biało-Czerwoni nie będą walczyć z maksymalnym zaangażowaniem.

To zaangażowanie pokazywali w Hiroszimie od pierwszych piłek. Mateusz Bieniek już po kilku wymianach miał na koncie dwa punktowe bloki, Leon nie popełniał błędów w zagrywce, a Maciej Muzaj starał się jak mógł, by nieobecność Kurka nie była widoczna.

Czytaj także:
- Puchar Świata siatkarzy. Bartosz Kurek opuścił Japonię
- QUIZ: Rozpoznaj na zdjęciach polskie i światowe legendy sportu

Na pierwszej przerwie technicznej pierwszego seta Polacy prowadzili 8:5, po potężnej bombie serwisowej Leona i ataku Alana Souzy w aut 12:8 i zdenerwowany Dal Zotto poprosił o czas. Po powrocie na boisko Brazylijczycy zagrali kilka świetnych akcji w obronie i bloku, wymusili na naszych graczach błędy w ataku i szybko odrobili straty (13:13).

Mistrzowie świata zdołali jednak raz jeszcze oderwać się od wicemistrzów, a kluczową rolę cały czas odgrywał blok. Przy wyniku 19:15 trener "Canarinhos" miał już wykorzystane wszystkie czasy i challenge'e, więc gdy chwilę później Lucarelli chciał sprawdzić dotknięcie bloku po swoim ataku w aut, nie było takiej możliwości i przewaga Polaków wzrosła do pięciu punktów (22:17). Ten sam zawodnik autowym serwisem zakończył seta, pewnie wygranego przez ekipę Heynena 25:19.

Druga partia długo stała pod znakiem dużej liczby błędów obu zespołów w serwisie i wyrównanej walki. Gdy tylko Polacy odskoczyli rywalom na dwa punkty, od razu tracili przewagę. A tuż przed drugą przerwą techniczną dwóch kolejnych ataków nie skończył Kubiak i Brazylijczycy po raz pierwszy objęli prowadzenie (16:15).

Wchodząc w decydujący fragment seta to Biało-Czerwoni przegrywali dwoma punktami (15:17, 20:22). Wyrównali po bloku Karola Kłosa na Lucarellim, mieli doskonałą okazję, by zdobyć piłkę setową, ale Aleksander Śliwka na czystej siatce uderzył w aut i setbola mieli Brazylijczycy (23:24). Wykorzystali już pierwszego, blokując Muzaja na lewym skrzydle.

Wygrana druga odsłona sprawiła, że Brazylijczycy nabrali wiatru w żagle i od początku trzeciej partii pokazywali świetną grę. Przede wszystkim poprawili się w polu zagrywki, jednocześnie ograniczając błędy i zwiększając skalę trudności swoich serwisów. Bardzo trudne były te, którymi trzy razy z rzędu trafił Leal. Leon i Kubiak nie byli w stanie ich odebrać i z wyniku 4:4 w mgnieniu oka zrobiło się 4:8.

W kolejnych minutach straty Polaków jeszcze wzrosły. Znakomicie grał Bruno Rezende, który raz za razem wyprowadzał w pole nasz blok, a Alan był w ataku bezbłędny. Jeden as serwisowy Leona trochę zmniejszył przewagę Brazylijczyków (13:17), ale wciąż było to o wiele za mało, by nasza drużyna mogła myśleć o nawiązaniu walki. Rywale skutecznie pilnowali wyniku i wygrali bardzo pewnie, 25:19.

W pierwszych akcjach czwartego seta zawodnicy Brazylii wyglądali na uspokojonych zdecydowanym zwycięstwem. To Polacy wykazywali zdecydowanie większą determinację - dobrze serwowali, bronili, blokowali i w efekcie rywale zdobyli pierwszy punkt, gdy mistrzowie świata mieli ich już pięć.

Potem Leon dołożył jeszcze kolejnego asa, Muzaj w końcu z trudnej piłki zaatakował odważnie, Lucarelli pomylił się w ataku, a Douglas Souza wpadł w podwójny polski blok i przy wyniku 12:3 dla naszej ekipy partia była rozstrzygnięta. Dal Zotto wprowadzał na boisko kolejnych rezerwowych, szykując swoich najlepszych graczy na tie-breaka, a Polacy punkt po punkcie przybliżali się do nieuniknionej piątej partii. Tę czwartą atakiem ze środka i wynikiem 25:16 zakończył Bieniek.

Decydujący set niestety zaczął się dla Biało-Czerwonych źle. Brazylijczycy trafiali potężnymi serwisami (as Leala), nie pozwalali naszym graczom rozwinąć się w ataku i szybko objęli prowadzenie 5:2, a przy zmianie stron mieli już bardzo komfortowe 8:4. Nie byli bezbłędni, ale Polacy pomagali im w utrzymaniu dystansu myląc się w kontratakach.

W kluczowych akcjach zbyt często podawaliśmy graczom Brazylii rękę, a ci potrafili to wykorzystać, głównie za sprawą świetnie spisującego się w tie-breaku Leala. Stracone na początku trzy punkty ciążyły polskiej drużynie do samego końca i to one zdecydowały o wygranej rywali 15:11 i 3:2 w całym spotkaniu.

Porażka w pięciu setach oznacza, że Polacy Pucharu Świata 2019 niemal na pewno nie wygrają (Brazylia musiałaby przegrać dwa ostatnie mecze z Włochami i Japonią), ale szanse na bardzo dobre drugie miejsce mają duże. Jeśli pokonają za trzy punkty Kanadę i Iran, zakończą japoński turniej tylko za Brazylią i z trzeciej imprezy w tym roku wrócą z medalami.

Puchar Świata 2019, Hiroszima
Polska - Brazylia 2:3 (25:19, 23:25, 19:25, 25:16, 11:15)

Polska: Fabian Drzyzga (1), Maciej Muzaj (17), Wilfredo Leon (17), Michał Kubiak (9), Mateusz Bieniek (8), Karol Kłos (14), Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek (1), Marcin Komenda, Damian Wojtaszek (libero), Aleksander Śliwka (2), Artur Szalpuk (2).

Brazylia: Bruno Rezende (2), Alan Souza (27), Lucarelli (4), Joandry Leal (21), Mauricio Souza (5), Lucas Saatkamp (9), Thales Hoss (libero) oraz Fernando Gil Kreling, Felipe Moreira, Mauricio Borges, Flavio Gualberto (1), Douglas Souza (2), Isac Santos (1).

Komentarze (76)
Wiesia K.
14.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przegraliśmy przez swoje błędy - i tyle na ten temat. 
avatar
Kibic18
13.10.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Naprawdę Mało brakowało i byłoby 3:1 dla Polski 
avatar
grzesb
13.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Prawda taka że ten 1 i 4 set Brazylijczycy ewidentnie odpuścili Zwłaszcza ten 4. A jak nas przycisnęli to nie mieliśmy nic do gadania. Zrobili swoje, zbili Polaków i tyle. 
avatar
panda25
13.10.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Mnie mecz się podobał, dużo walki, dramaturgia. Mniej spodobał mi się końcowy rezultat, ale to sport i wygrał lepszy. Gdyby zwracać na coś uwagę to po pierwsze - świetne zawody Kłosa, a i Bieni Czytaj całość
avatar
panda25
13.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo ciekawe zjawisko - gdy mecz przegrany od razu zlatują się sępy...