Jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem PlusLigi, nie było do końca pewne, czy Projekt Warszawa przystąpi do rozgrywek. Bankructwo dotychczasowego sponsora postawiło klub ze stolicy i jego zawodników w bardzo trudnej sytuacji. Większość siatkarzy zdecydowała się zostać, a ich wiara została wynagrodzona, bo warszawianie w końcu otrzymali zielone światło na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszej kolejce zmierzyli się z MKS-em Będzin, z którym wcale łatwo się nie grało. - Było ciężko i to na pewno było widać - przyznał po spotkaniu Bartosz Kwolek, przyjmujący Projektu.
Chociaż to ekipa prowadzona przez Andreę Anastasiego była faworytem, wygrana 3:1 kosztowała jego zawodników sporo trudu. - Spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki faktycznie był. Czasami się mówi, że się spodziewa trudnej przeprawy, a tak naprawdę wiadomo, że jest się lepszym. W tym spotkaniu wcale tak nie było. Wydaje mi się, że to jest fajne przetarcie przed całą ligą, bo w tym roku jest ona najbardziej wyrównana od dobrych paru lat, o czym właśnie się przekonaliśmy - stwierdził siatkarz stołecznego zespołu.
Sytuacji warszawian na pewno nie poprawiają braki kadrowe. W klubie jest trzech przyjmujących i tylko jeden atakujący, sprowadzony w trybie awaryjnym, bo ten nominalny, Artur Udrys, doznał kontuzji. - Mam nadzieję, że zdrowie dopisze i nie będzie za dużo zmian w składzie. Oprócz tej jednej, związanej z naszym atakującym. Zdrowie mu nie dopisało i musiał przejść zabieg. Teraz czekamy na jego powrót - przyznał siatkarz Projektu Warszawa.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szalpuk: Na zakończenie padały mocne słowa, że będziemy za sobą tęsknić
Bartosz Kwolek po zakończeniu długiego sezonu reprezentacyjnego nie miał praktycznie czasu na odpoczynek. Po Pucharze Świata wrócił i od razu przystąpił do przygotowań z warszawskim zespołem. Nie on jeden w zespole ma jednak za sobą występy tego lata w kadrze. - Cały czas pracujemy nad tym, żeby przede wszystkim fizycznie doprowadzić się do takiej formy, żeby ten sezon wytrzymać bez większych kontuzji i urazów. To jest jak na razie nasz cel na najbliższe dwa, trzy tygodnie. Dlatego też ta gra wygląda jak wygląda, bo jednak większość chłopaków grała w drużynach narodowych i też na pewno odczuwają trudy tego sezonu reprezentacyjnego. Na razie więc bardziej skupiamy się na sferze fizycznej, a na technikę i zgrywanie się jeszcze przyjdzie czas - zakończył swoją wypowiedź przyjmujący wicemistrza Polski.
Czytaj także:
-> PlusLiga. Rafał Faryna: Rozkręcaliśmy się, ale to jeszcze nie było to
-> PlusLiga. Trefl - PGE Skra: nie było niespodzianki w Ergo Arenie. Komplet punktów jedzie do Bełchatowa