Bunt siatkarek: nieudana misja Jacka Nawrockiego. Nie ma przełomu w konflikcie

Selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek ostatnie kilka dni przebywał we Włoszech, gdzie rozmawiał z najważniejszymi zawodniczkami. Miał zakopać topór wojenny. Nie zakopał.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Jacek Nawrocki PAP / Jan Karwowski / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki
O tym, że Jacek Nawrocki wybiera się do Włoch, aby indywidualnie porozmawiać ze swoimi kadrowiczkami, poinformowaliśmy w poprzednim tygodniu jako pierwsi (więcej czytaj TUTAJ >>). Selekcjoner - razem ze swoimi asystentem Waldemarem Kawką i menedżerem reprezentacji - Hubertem Tomaszewskim - rzeczywiście spędzili kilka ostatnich dni na półwyspie Apenińskim. Porozmawiali z kilkoma siatkarkami (w lidze włoskiej grają: Joanna Wołosz, Malwina Smarzek-Godek, Zuzanna Górecka, Agnieszka Kąkolewska i Magdalena Stysiak) i wrócili już do kraju.

Czy udało się opanować zamieszanie, jakie powstało po artykule "Gazety Wyborczej" (więcej szczegółów TUTAJ >>). Siatkarki z jednej strony muru, trener i PZPS z drugiej - tak to wygląda. Mur wydaje się potężny. Nie udało się go skruszyć. W sumie nawet Nawrocki nie próbował.

Z niezależnych od siebie źródeł (również zbliżonych do związku) dowiedzieliśmy się, że Nawrocki przyjechał do Włoch, aby powtórzyć osobiście zawodniczkom to, co zawarł w swoim oświadczeniu. W skrócie: nie czuje się winny, nie wie, o co zespołowi chodzi, nie ma pojęcia, dlaczego w jego pojęciu został zaatakowany. Nie dodał nic nowego, nie zaproponował rozwiązania, nie poprosił o zawieszenie broni do styczniowego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Tokio.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Jerzy Brzęczek był wygwizdywany. "Nigdy nie było takiego trenera"

W tej sytuacji nie ma za bardzo pola do dyskusji. Obie strony okopały się na swoich pozycjach. Z tym, że to Nawrocki i PZPS rozdają karty. I to dosłownie. Dowiedzieliśmy się, że już w przyszłym tygodniu (ostatnie dni listopada) selekcjoner wyśle powołania na turniej kwalifikacyjny (7-12.01.2020), który odbędzie się w Holandii.

Nie wiadomo, czy powoła swoje najlepsze zawodniczki, czy ukarze niektóre z nich brakiem zaproszenia. Przypomnijmy, że list krytykujący jego metody prowadzenia reprezentacji podpisało aż 13 z 15 kadrowiczek.

Z jednej strony Nawrocki ma wsparcie PZPS i nawet powołanie juniorek zostanie przez związek przyjęte pozytywnie, z drugiej - jak przyznał Andrea Anastasi - przy takim oporze podstawowych zawodniczek należałoby zrezygnować z funkcji selekcjonera (TUTAJ więcej >>).

W całej sytuacji najbardziej martwi pasywna postawa związku, który powinien błyskawicznie reagować. A ten nie dość, że w tej sprawie nic nie zrobił od września (wtedy list od siatkarek otrzymał prezes Jacek Kasprzyk), to nadal umywa ręce. A jeden z poprzedników Nawrockiego, Jerzy Matlak, w rozmowie z WP SportoweFakty, apelował o spotkanie sztabu szkoleniowego i zawodniczek w jednym miejscu i w jednym czasie. Tylko w ten sposób można wypracować jakikolwiek kompromis. O ile nie jest już za późno.

Aktualizacja.

Trener Nawrocki - poprzez rzecznika prasowego PZPS, Janusza Uznańskiego - skomentował całą sytuację. Poniżej zamieszczamy jego oświadczenie. W całości. Bez skrótów.

W imieniu Jacka Nawrockiego informuję:
1. Selekcjoner wraz z przedstawicielami PZPS spotkał się z pięcioma polskimi zawodniczkami występującymi w lidze włoskiej.
2. Spotkania trenera miały charakter bilateralny i były w ocenie PZPS konstruktywne.
3. Trener, zawodniczki oraz przedstawiciele Związku ustalili, że szczegóły tych rozmów pozostaną wewnętrzną kwestią zainteresowanych i szkoleniowiec tego zobowiązania chce dochować.
4. Trwają rozmowy trenera Nawrockiego z siatkarkami występującymi w Lidze Siatkówki Kobiet. Po ich zakończeniu poinformujemy o ich rezultatach.

Czy Jacek Nawrocki powinien nadal prowadzić reprezentację siatkarek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×