Siatkówka. PlusLiga. Indykpol AZS - Aluron Virtu CMC. Licznik olsztynian bije dalej. To już szósta porażka z rzędu

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński w barwach Indykpolu AZS-u Olsztyn
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński w barwach Indykpolu AZS-u Olsztyn

Licznik bije dalej. Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn przegrali we własnej hali z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (1:3) i doznali szóstej porażki z rzędu. - Brakowało nam każdego elementu - przyznał Wojciech Żaliński, przyjmujący miejscowej drużyny.

Kibice Akademików liczyli, że ich ulubieńcy zdołają się przełamać, ale nic z tego nie wyszło. Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn przegrali szósty mecz z rzędu, a piąty w PlusLidze. Drużyna ze stolicy Warmii i Mazur ugrała zaledwie jednego seta, więc dorobek w tabeli w ogóle się nie powiększył. Powoli można już mówić o kryzysie podopiecznych Paolo Montagnaniego.

Premierowa odsłona potoczyła się po myśli gospodarzy, jednak z biegiem czasu było coraz gorzej. - Dwa pierwsze sety pozwalały nam jeszcze wierzyć, że jesteśmy na dobrej drodze. W trzeciej i czwartej partii jednak z niej skręciliśmy - rywale dosyć szybko odjeżdżali i później kontrolowali wynik. Tak naprawdę to niewiele mieliśmy do powiedzenia - ocenił piątkowe starcie Wojciech Żaliński w rozmowie z telewizją Polskiej Ligi Siatkówki.

Zobacz takżePlusLiga. MKS Ślepsk Malow - Asseco Resovia. Faza play-off w sferze marzeń. Piotr Gruszka: Ciążyła na nas presja

Olsztynianie w przegranych setach zdobyli odpowiednio 23, 21 oraz 21 punktów. Przyjmujący drużyny ze stolicy Warmii i Mazur nie zamierza zakłamywać rzeczywistości. 32-latek nie ukrywa, że Indykpol AZS nawet nie był blisko dobrego rezultatu. Jaka była przyczyna? - Brakowało nam każdego elementu. Gdybyśmy przegrali po długich setach i w końcówce zabrakłoby jednego punktu, to łatwiej byłoby wskazać przyczynę - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO: Transfery. Milik i Piątek zmienią kluby już zimą? Są poważni chętni na polskich napastników

Żaliński uzbierał pięć "oczek". Skuteczność ataku w jego przypadku wyniosła tylko 33 procent. - Jeżeli chodzi o mnie, to nie jest dobrze pod względem fizycznym i technicznym. Od kilku dni nie trenowałem z chłopakami. Brakuje mi czucia piłki, fizycznie czuję się słabo. Nie jest to wymarzony początek roku. Zaczął się od tego, że syn był w szpitalu. Chciałbym, żeby rozpoczął się na nowo - podsumował siatkarz klubu z Olsztyna.

Zobacz takżeSiatkówka. Puchar Polski. Wielki rewanż za grudniową porażkę. Michał Winiarski: Zawodnicy pokazali serce do walki

Komentarze (1)
avatar
Nyctereutes
18.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żaliński tak jak Andringa, ciągnie ten zespół w dół.