VERVA Warszawa Orlen Paliwa pokonała Jastrzębski Węgiel w trzech setach, co jest trochę zaskoczeniem. Po tym, co ostatnio pokazała ekipa ze Śląska, można było się spodziewać zaciętego tie-breaka. Może jednak właśnie te trzy rozegrane przez jastrzębian po świątecznej przerwie pięciosetówki, zostawiły swój ślad w nogach siatkarzy. Warszawianie w tym czasie odprawiali swoich rywali bez straty seta. - Możliwe, że tak było. Nie spodziewaliśmy się, że wygramy 3:0 z Jastrzębskim Węglem, który jest w takiej dobrej formie. My nadal mamy problemy. Teraz na pozycję atakującego musiałem przesunąć Igora Grobelnego. Przez to brakuje zawodnika na przyjęciu i możliwe, że będę musiał znów coś zmieniać - stwierdził Andrea Anastasi, trener lidera tabeli.
Włoski szkoleniowiec mówił o przesunięciach w składzie, bo nie może korzystać z pomocy Artura Udrysa. Atakujący VERVY wprawdzie był w składzie na niedzielny mecz, ale w ogóle w nim nie wystąpił. - Artur ma niewielkie złamanie żeber, to nie jest nic bardzo poważnego, ale dla nas nie jest to łatwa sytuacja. To się stało podczas rozgrzewki przed meczem z Visłą Bydgoszcz. Wtedy jeszcze zagrał, ale nie za długo. Miał robione badania i generalnie, jeżeli go nie będzie bolało, może grać, ale na razie go boli - wyjaśnił.
Dla warszawian 3:0 z Jastrzębskim Węglem to trzecia wygrana z rzędu po wznowieniu rozgrywek po przerwie na turniej kwalifikacyjny. - Zaczęliśmy grać naprawdę dobrze, jesteśmy ze sobą zgrani i faktycznie wpadliśmy w dobry rytm. Teraz czeka nas wiele ważnych meczów. Kiedyś przyjdzie porażka, jak byśmy przegrali w tym spotkaniu, to nie byłby problem, ale gdyby to się wydarzyło w marcu, to już nie byłoby dobrze. Dlatego też właśnie nie ryzykuję zdrowia zawodników - powiedział trener VERVY Warszawa Orlen Paliwa.
ZOBACZ WIDEO: Transferowa karuzela na ostatniej prostej! "Tylko do tej ligi może w tej chwili trafić Krzysztof Piątek"
Kolejny mecz wicemistrzowie Polski rozegrają już w środę. W ramach Ligi Mistrzów na własnym boisku podejmą Benficę Lizbona. Andrea Anastasi obiecał, że już nie popełni błędu z poprzedniego meczu tych dwóch drużyn i nie wystawi od początku zupełnie rezerwowego składu. - Nikt nie wie, ale w tamtym czasie mieliśmy dużo drobnych urazów, musieliśmy jakoś sobie z tym poradzić. Nie trenowaliśmy, dużo podróżowaliśmy i nie byliśmy w szczytowej formie - tłumaczył tamtą decyzję.
To nie oznacza, że zagra wyłącznie pierwsza szóstka. - Teraz jesteśmy w lepszej sytuacji. Udało nam sobie poradzić z problemami Kevina Tillie. On nie zagrał w meczu przeciwko MKS Ślepsk Suwałki, bo miał problemy z piętami. To było bardzo bolesne i bardzo go ta sytuacją zestresowała, ale potem powoli wracał do treningów i teraz jest ok. Jakieś zmiany w składzie więc na pewno będą, zwłaszcza, że w lutym będziemy grać praktycznie co trzy dni - przyznał Andrea Anastasi.
Czytaj także:
-> PlusLiga. Jedenasty tie-break GKS-u Katowice, ósma z rzędu porażka Indykpolu AZS Olsztyn
-> Siatkówka. PlusLiga: mistrz Polski odkuł się za ostatnie niepowodzenia. Kryzys Aluronu Virtu CMC Zawiercie trwa