- Aktualnie jest pewne to, że to był mój ostatni sezon w PGE Skrze Bełchatów. Szkoda, że w takich warunkach i okolicznościach, ale nic na to nie poradzimy. Sytuacja jest trudna dla nas wszystkich - powiedział Mariusz Wlazły w niedzielnym magazynie "7strefa" na antenie Polsatu Sport.
Deklaracja Wlazłego bardzo zaskoczyła prezesa Konrada Piechockiego, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" odniósł się do jego słów.
- Takie upublicznianie informacji jest nie na miejscu. To nie ten moment, ani nie ten sposób - powiedział, jednocześnie potwierdzając fakt, że to ostatni sezon Wlazłego w PGE Skrze.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Co dalej z karierą mistrza świata z 2014 roku? Pewne jest, że przeniesie się do "jednego z polskich klubów". Jak udało nam się ustalić: w grę wchodzą dwa-trzy zespoły PlusLigi.
Jednym z nich jest Trefl Gdańsk. I to właśnie klub znad morza najczęściej wymienia się w kontekście przyszłości Wlazłego. Co na to szef gdańskiego zespołu?
- Zostaliśmy wywołani z racji przyjaźni z trenerem Winiarskim. Odpowiem w ten sposób: każdy by chciał mieć w swoim zespole Mariusza Wlazłego, my oczywiście także, bo to znakomity siatkarz - mówi nam Dariusz Gadomski.
- Na razie wszystkie rozmowy z zawodnikami są zamrożone. Musimy zobaczyć, jak pandemia koronawirusa wpłynie na sytuację gospodarczą. Czekamy na rozmowę z właścicielami. Wtedy będziemy wiedzieli, jakie są możliwości na przyszły sezon - dodaje.
Trefl Gdańsk jest jedną z rewelacji sezonu 2019/2020. Podopieczni Michała Winiarskiego z 41 punktami na koncie zajmują 5. miejsce w rozgrywkach PlusLigi. Mieli także zagrać w finałowym turnieju Pucharu Polski. Nic więc dziwnego, że siatkarzami gdańskiego zespołu interesuje się wiele klubów. Mówi się o odejściach najlepszych zawodników: Bartosza Filipiaka i Pawła Halaby.
- Rozmawialiśmy z zawodnikami. Zadawaliśmy im konkretne pytania, jak widzą swoją przyszłość. Konkretne negocjacje prowadzimy z ich menedżerami. Od nich otrzymujemy informacje o propozycjach z innych klubów. Nie jest to tajemnicą, że naszymi zawodnikami interesuje się wiele zespołów - tłumaczy Gadomski.
Szefa gdańskiego klubu pytamy, dlaczego rok w rok w siatkówce informacje o transferach zawodników wypływają jeszcze w trakcie trwania bieżącego sezonu.
- W tamtym roku odbyło się spotkanie prezesów z menedżerami i padła tam wtedy deklaracja, żeby do 15 marca nie prowadzić rozmów z zawodnikami na temat przyszłego sezonu. Ale jak to zwykle bywa... na deklaracjach się skończyło. Ktoś pierwszy zaczął rozmawiać i cała lawina ruszyła. Kto pierwszy zaczął? Tego nie powiem, bo nie mam takiej wiedzy - wyjaśnia Dariusz Gadomski.
Zobacz także:
Siatkówka. Koronawirus wstrzymał rozgrywki w Polsce. Szczere słowa Dariusza Gadomskiego. "Nie mogliśmy zrobić inaczej"
Frekwencja w PlusLidze: Gdańsk na czele, świetny wynik beniaminka z Suwałk