Siatkówka. Catia Pedrini: Poprosiliśmy kibiców o skok wiary. Zdumiewający rekord Leo Shoes Modena

Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Leo Shoes Modena
Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Leo Shoes Modena

W obliczu epidemii, gdy większość drużyn nawet nie rozpoczęła sprzedaży karnetów, Leo Shoes Modena sprzedała już ponad 2000 sezonowych wejściówek, bijąc swój rekord. - Poprosiliśmy naszych kibiców o skok wiary - mówi nam Catia Pedrini, prezes klubu.

W obliczu wciąż pojawiających się nowych zakażeń koronawirusem siatkarskie kluby z dużą nieśmiałością przystępują do sprzedaży karnetów na nowy sezon. Zmieniające się restrykcje i niepewność, czy w ogóle kibice będą mogli zostać wpuszczeni do hal, skutecznie hamują sprzedaż sezonowych wejściówek, co oczywiście odbije się na klubowych budżetach. A te, w wyniku epidemii, i tak już mocno ucierpiały.

W PlusLidze na kilkanaście dni przed startem sezonu sprzedaż karnetów rozpoczęły póki co tylko trzy kluby: Asseco Resovia Rzeszów, Indykpol AZS Olsztyn i Stal Nysa. We włoskiej Serie A na stronach internetowych czołowych męskich klubów próżno szukać informacji o karnetach. Z jednym wyjątkiem.

W tym mglistym obrazie, przy niejasnej sytuacji związanej z epidemią i w obliczu problemów finansowych, wyjątkowo jasno zaświecił punkt w północnych Włoszech - w Modenie. Klub Leo Shoes Modena sprzedał aktualnie ponad 2000 karnetów, już teraz bijąc swój dotychczasowy rekord - 1921 sezonowych wejściówek sprzedanych w ubiegłym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę

- Klub poinformował nas o trudnej sytuacji finansowej, spowodowanej wybuchem epidemii i utratą wpływów z dni meczowych po odwołaniu fazy play-off minionego sezonu. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, wszyscy kibice, którzy mogli sobie na to pozwolić, zdecydowali się pomóc, kupując karnety. Bez żadnej gwarancji, że w ogóle zostaniemy wpuszczeni do hali. To po prostu forma wsparcia. Nasze motto z języka angielskiego brzmi "AS ONE", miasto Modena i siatkówka stanowi jedność - tłumaczy nam Chiara Sandoni ze stowarzyszenia kibiców pod nazwą Irriducibili Gialloblu.

To położone w regionie Emilia-Romania miasto choćby wybitnego śpiewaka Luciano Pavarottiego, twórcy marki Ferrari Enzo Ferrariego, a może przede wszystkim miasto siatkówki. Drużyna założona w 1966 roku to wielokrotny mistrz kraju i zdobywca Superpucharu i Pucharu Włoch, utytułowana również na arenie europejskiej - czterokrotny triumfator Ligi Mistrzów i Pucharu CEV.

- Ludzie u nas rodzą się z pasją do siatkówki, modenesi (mieszkańcy Modeny - przyp. red.) chcą oglądać ten zespół niezależnie od tego, kto w nim gra. Chcą przy tym mieć pewność, że gdy sytuacja pozwoli, to będą mogli zobaczyć mecz bez wielu godzin stania w kolejce po bilety, których często nie wystarcza dla wszystkich - wyjaśnia Sandoni.

Pomimo kryzysu i dużej przebudowy składu, do klubu po trzech latach wróciły dwie postaci z najlepszego w ostatnim czasie sezonu 2015/2016 - Serb Nemanja Petrić i Włoch Luca Vettori. Obaj występowali w Modenie w latach 2014-2017. W 2016 roku wygrali mistrzostwo kraju oraz Superpuchar i Puchar Włoch. Ze składu tamtej drużyny nie ma już nikogo więcej.

- Każdy, kto wkłada swoją duszę w ten zespół, jest dla nas wyjątkowy. Wszyscy pracownicy klubu dobrze nas traktują i zawsze są dla nas pomocni. Wśród graczy wyjątkową postacią jest dla nas oczywiście Nemanja Petrić. Ze względu na wszystko, co dał nam w przeszłości, jako zawodnik i po prostu jako człowiek. Szczególną postacią jest też Andrea Giani, nasz trener. Nie tylko dla nas, dla całej włoskiej siatkówki - mówi przedstawicielka Irriducibili Gialloblu.

Liczba sprzedanych karnetów może robić wrażenie, zwłaszcza że sportowo najbliższy sezon może być trudny. Odeszło kilka największych gwiazd - Matthew Anderson, Iwan Zajcew, Bartosz Bednorz, Maxwell Holt i Salvatore Rossini. Z trzonu zespołu pozostał Micah Christenson, a sprowadzić udało się jeszcze dwa duże nazwiska, to Dragan Stanković i Jenia Grebennikov.

- Gdy przychodzi kryzys, rodzina się wspiera. Tak właśnie stało się w Modenie. Nie byliśmy w stanie zatrzymać najlepiej opłacanych zawodników, ale jesteśmy absolutnie pewni, że nowi gracze dadzą z siebie wszystko - kontynuuje wieloletnia fanka klubu.

Wspomniany wcześniej Andrea Giani to legenda nie tylko Modeny, ale i światowej siatkówki, od 2008 roku członek Siatkarskiej Galerii Sław (Volleyball Hall of Fame). Zainteresowani siatkówką może nawet bardziej niż modeńską białą katedrę Duomo kojarzą też z pewnością inne wybitne postaci związane z klubem o żółto-niebieskich barwach, to choćby Andrea Sartoretti (obecnie menedżer drużyny), Lorenzo Bernardi, Andrea Luchetta, Bas Van De Goor, Lloy Ball, Ricardo Garcia, Bruno Rezende, Dante Amaral, Nalbert czy Earvin Ngapeth.

- Siatkówka w Modenie jest tak popularna, ponieważ ma ponad 50-letnią historię, od zawsze na bardzo wysokim poziomie. W Modenie rodzisz się oddychając siatkówką, prawie każdy uprawiał ten sport będąc dzieckiem lub nastolatkiem. Miasto jest małe, zawodników łatwo spotkać w barach czy w marketach, można wspólnie porozmawiać. To zwiększa popularność. My akurat nie jesteśmy fanami piłki nożnej, ale to również bardzo popularny sport tutaj, podobnie jak w całych Włoszech, chociaż akurat nasza drużyna piłkarska nie jest tak dobra - zaznacza Chiara Sandoni.

Sprzedaż karnetów wciąż trwa, a zapoczątkowało ją skierowane do kibiców emocjonalne przesłanie od Catii Pedrini, która od wielu lat jest prezesem klubu. Jak wprost to określa w rozmowie z nami - kibiców poproszono o "skok wiary". Klub nie określił żadnej rekompensaty na wypadek, gdyby posiadacze karnetów nie mogli zostać wpuszczeni na mecz.

Na zdjęciu: Catia Pedrini. Źródło: archiwum Leo Shoes Modena
Na zdjęciu: Catia Pedrini. Źródło: archiwum Leo Shoes Modena

Filip Korfanty, WP Sportowe Fakty: Dlaczego zdecydowaliście się sprzedawać karnety, pomimo braku pewności, że kibice będą mogli wejść do hali?

Catia Pedrini, prezes Leo Shoes Modena: Poprosiliśmy naszych kibiców o skok wiary, a ich odpowiedź była taka, o jakiej mogliśmy marzyć. Znaleźliśmy się w sytuacji bezprecedensowej, jedyną opcją było przejście przez nią z ich wsparciem. Rozpoczęcie kampanii sprzedaży karnetów było sygnałem od nas, że chcemy stawić czoła temu, co się dzieje, odzew był po prostu znakomity.

A jeśli okaże się, że kibice nie będą mogli zostać wpuszczeni do hali?

Zawsze utrzymywaliśmy, że nie zagramy bez naszych kibiców. Gramy dla nich i z nimi, sport bez publiczności jest nijaki. Nieustannie pracujemy, aby PalaPanini (hala klubu - przyp. red.) została otwarta dla tylu osób, na ile pozwolą na to środki bezpieczeństwa i liczymy, że zagramy z kibicami już od pierwszego meczu sezonu. Warto jednak podkreślić, że fani są świadomi, na jaki skok wiary się zdecydowali na naszą prośbę.

Spodziewała się pani, że sprzedaż karnetów okaże się rekordowa?

To jest Modena, tutaj siatkówka jest czymś więcej niż tylko sportem. Jak nigdzie indziej na świecie. Od 1966 roku, kiedy powstała drużyna, jej relacje z kibicami i miastem są bardzo bliskie. Fani są więcej niż wyjątkowi, zawsze możemy liczyć na ich wsparcie. To wspólne dobro wszystkich, musimy je chronić i o nie dbać. Naszych fanów zawsze traktowaliśmy uczciwie i z szacunkiem. Nawet nie próbowaliśmy ukrywać złej sytuacji i nasza uczciwość jest doceniana. Udało się sprzedać tak dużo karnetów, ponieważ dzielimy te wartości z fanami - wierzą w nas, a my w nich.

Czy bez takiej liczby sprzedanych karnetów istniało ryzyko, że klub stanie na skraju wypłacalności?

Zawsze dążyliśmy do finansowej samowystarczalności. Jesteśmy dumni z tego, że jako jedyny czołowy klub we Włoszech jesteśmy niezależni finansowo - nie polegamy na wsparciu naszej działalności od władz miasta. Przez to ucierpieliśmy podczas wybuchu epidemii, ale wtedy przyszło wsparcie od naszych kibiców. Dzięki temu mogliśmy przedstawić zawodnikom krystalicznie czysty obraz sytuacji i poprosiliśmy ich o zmniejszenie wynagrodzenia. Niektórzy na to przystali, a niektórzy nie i zdecydowali się odejść.

Jak pani ocenia szanse, że liga włoska wystartuje z kibicami na trybunach?

Jesteśmy optymistami. Stale współpracujemy z FIPAV (Włoska Federacja Siatkówki) i Lega Pallavolo (Włoska Liga Siatkówki), aby wypracować protokół wystarczająco rygorystyczny, aby wszystkim zapewnić bezpieczeństwo, ale też na tyle rozsądny, aby przynajmniej część naszych fanów mogła wejść na trybuny.

Optymizm Catii Pedrini wydaje się być uzasadniony. Jak się dowiadujemy, chociaż obecnie liczba zakażeń w Modenie jest większa niż miesiąc temu, to sytuacja jest pod kontrolą. Na ten moment do hali PalaPanini może zostać wpuszczone 1250 osób, ale trwają starania, by ta liczba wzrosła do 2500, czyli połowy maksymalnej pojemności obiektu.

Leo Shoes Modena sezon ligowy ma rozpocząć w ostatni weekend września. 20 września w PalaPanini ma odbyć się mecz rewanżowy w ramach półfinału Superpucharu Włoch przeciwko Perugii.

Czytaj również:
"Dziękuję" ważniejsze niż pensja. Dominik Żmuda trenuje IBB Polonię Londyn i opiekuje się angielskimi seniorami
Liga Mistrzów: Zmiany w kwalifikacjach - pomyślny format dla Jastrzębskiego Węgla

Źródło artykułu: