Czwarte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach zanotowała ekipa Aluronu CMC Warta Zawiercie. "Jurajscy Rycerze" bez problemów, mając spotkanie pod pełną kontrolą pokonali we własnej hali Cerrad Enea Czarnych Radom 3:0.
- Wobec tej ekipy należy mieć już pewne oczekiwania, dlatego ich kolejne zwycięstwa mnie nie zaskakują. W meczu z Cerradem nie zaprezentowali się jakoś szczególnie błyskotliwie, jednak potrafili zagrać na określonym poziomie, wystarczającym do zamknięcia spotkania w trzech setach. To jedna z cech, które charakteryzują mocne zespoły. Zawiercie z pewnością do nich należy. Mają potencjał na walkę o czołowe miejsca - stwierdza Ireneusz Mazur w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny ruch Brighton. Zobacz, co z piłką potrafi zrobić Jakub Moder
Po niespełna miesięcznej przerwie do gry powrócił MKS Ślepsk Malow Suwałki. Podopieczni Andrzeja Kowala pewnie pokonali pozostający bez wygranej Cuprum Lubin 3:0. - Cuprum ma jak na razie spory problem. Mimo dobrej postawy w kilku spotkaniach, ciągle pozostaje bez zwycięstwa. Być może pandemia koronawirusa najbardziej ze wszystkich zespołów odbiła się w ich przygotowaniu do sezonu. Odnośnie Ślepska to była obawa, jak zespół będzie funkcjonował po tak długiej przerwie. Zagrali jednak bardzo skutecznie. Byli lepsi niemal w każdym elemencie. Wykorzystali swoją świeżość oraz słabszą dyspozycję przeciwnika. W pełni zasłużona statuetka MVP dla Klinkenberga. Wyróżniłbym jeszcze rozgrywającego Tuanigę, który pokazał rozsądek, dojrzałość i odrobinę pozytywnego szaleństwa - analizuje ekspert Polsatu Sport.
Bez porażki w rozgrywkach pozostaje Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w czterech partiach uporała się z Indykpolem AZS-em Olsztyn. - Różnice w jakości sportowej są między tymi zespołami bardzo duże. Jeżeli drużyna ma świadomość swojej przewagi nad przeciwnikiem, to zrozumiałe jest, że nie gra na sto procent możliwości. Tak było w tym przypadku. Ekipie ZAKSY przytrafił się przegrany set, ale dla zespołu o takiej sile rażenia może to wyjść tylko na dobre - podkreśla Ireneusz Mazur
Pech nie opuszcza Trefla Gdańsk. W drużynie z Trójmiasta po raz drugi w tym sezonie zdiagnozowano przypadki koronawirusa. Tym razem w gry zostali wyłączeni Mariusz Wlazły, Moritz Reichert oraz szkoleniowiec Michał Winiarski. Ich spotkanie z PGE Skrą Bełchatów (14 października, 20:30) odbędzie się jednak zgodnie z planem.
- Zdecydowanym faworytem będzie Skra. Pod względem finansowym oraz przede wszystkim potencjale sportowym przewyższają zespół Trefla. Oczywiście w dalszym ciągu z niecierpliwością kibice w Bełchatowie czekają na powrót po kontuzji Taylora Sandera, co jeszcze podwyższy poziom sportowy bełchatowian. Z drugiej strony jestem ciekawy, jak Trefl po raz kolejny poradzi sobie z kłopotami zdrowotnymi. W ich obecnej sytuacji każdy wygrany set i nawiązanie równorzędnej walki będę oceniał bardzo wysoko - mówił nasz rozmówca.
Były trener reprezentacji Polski odniósł się także do sukcesu 19-letniej Igi Świątek, która 10 października 2020 roku została triumfatorką wielkoszlemowego French Open, rozgrywanego na kortach Rolanda Garrosa. - Przez długi czas to Agnieszka Radwańska była dla nas postacią, kojarzącą się sukcesami w kobiecych rozgrywkach. Triumf Igi to powiew młodości. W przeszłości odnosiłem sukcesy z drużynami młodzieżowymi, zdobywając złote medale mistrzostw Europy oraz świata w siatkówce. Doskonale wiem, jak trudno jest przejść z rywalizacji juniorskiej do seniorskiej. Iga zrobiła to z uśmiechem na ustach, polotem i świeżością - zakończył Ireneusz Mazur.
Czytaj także:
- Koronawirus. Maciej Muzaj zachorował. Siatkarz wyjawia, jakie miał objawy
- Siatkówka. PlusLiga. Zakażenie koronawirusem w Cuprum Lubin. Najbliższe mecze przełożone